Wczesne popołudnie, weekend;
Skład grupy: Polka sztuk 1, Amerykanie sztuk 2, Koreanka
sztuk 1, Egipcjanin sztuk 1, Pakistańczycy sztuk 2; wszyscy po, tuż przed lub w
trakcie doktoratów lub habilitacji, wykształceni i wychowani w diametralnie różnych
kręgach kulturowych;
Miejsce: National Museum of Korea, wystawa Polish Art: An
Enduring Spirit.
Wystawa sztuki polskiej zaprojektowana przez Panią Profesor
Marie Poprzędzką jest doskonale przemyślana, świetnie ukazuje historię Polski
poprzez wizualny, czytelny dla wszystkich przekaz.
Wystawa do Seulu przyleciała po gościnnym występie w
Pekinie, ale w Seulu została rozszerzona o dodatkowy pokój wystawienniczy
poświęcony Kopernikowi oraz Fryderykowi Chopin.
Ułożona jest chronologicznie, co ułatwia zrozumienie
polskiej historii.
Wchodzimy do pierwszego pokoju – średniowiecze; sztuka
sakralna.
Koreanka, katoliczka zachwycona! Największą uwagę skupiła o
dziwo nie na pięknych rzeźbach a na grubo wyszywanej szacie liturgicznej.
Amerykanie skupiają się na tryptyku, choć rozmawiają nie o
walorach estetycznych a o wieku dzieła, które pochodzi z ok 1500 roku. Trudno się w
zasadzie dziwić, najstarsze budynki w US pochodzą przecież z terenów, które zostały
przyłączone do kraju w 1898 roku.
Zaskoczyła mnie troszkę reakcja znajomych z Pakistanu i
Egiptu, myślałam, że będą się czuli lekko niekomfortowo w otoczeniu sztuki
sakralnej, a tu nic bardziej mylnego. Stwierdzili tylko, że wieki średnie to w
Europie ciemnogród a w krajach arabskich rozwój medycyny, matematyki i pozostałych
dyscyplin, więc spokojnie mogą pooglądać Madonny na obrazach.
Kolejna sala, do której weszliśmy to czasy Sarmackie.
Piękne malowidła bogato ubranych możnych, kontusze,
gronostaje, rogi oprawione w złoto a pomiędzy tym portrety trumienne. Tu także wystawione
zostały przyrządy Kopernika, dzięki którym zatrzymał słońce i ruszył ziemie.
Amerykanie skupili się na ogromnych obrazach i bogatych
strojach, przyjaciele krajów arabskich skupili swoja uwagę na Koperniku oraz
portretach trumiennych. Dobrych kilka minut spędziliśmy oglądając je w detalach
oraz rozmawiając o szczególnym kształcie tych malowideł, przypominającym przekrój
trumny.
Tuż za obrazami trumiennymi zatrzymaliśmy się przy zbrojach polskiej
husarii i zaczęła się dyskusja o hodowli polskich arabów oraz o trenowaniu
koni do walki podczas wojen. Zarówno ówczesne polskie jak i arabskie siły
zbrojne trenowały konie w taki sposób, aby te gryzły i kopały przeciwnika. Panowie wydawali się zachwyceni tym
specyficznym polsko-arabskim związkiem.
Po zakończonej dyspucie dotyczącej koni wzięliśmy głęboki oddech,
ponieważ w kolejnej sali było to, po co tu przyszliśmy; Matejko i jego "Stefan Batory pod Pskowem".
Szybko naświetliłam styl Matejki i przeszliśmy dalej.
Przed wejściem do sali wyświetlana była krótka, kilkuminutowa projekcja o
historii Polski.
Po obejrzeniu, wszyscy spojrzeli na mnie, ze zdziwieniem i
gremialnie oznajmili, że nie mieli pojęcia, jaką potęgą w Europie była Polska
przed rozbiorami. Uświadomiło mi to, że, niestety, tak wiele musimy jeszcze zrobić,
aby wypromować się, jako silny naród o bogatej historii, sztuce i obyczajach.
Koreańczycy wpatrzeni w Matejkę |
Po utyskiwaniu na braki w rzetelnej edukacji, która zresztą jest
zupełnie niezawiniona przez moich przyjaciół a raczej system edukacji oraz brak
promocji Polski na świecie przeszliśmy do Sali Matejki zatrzymując się na sekundę
przy portrecie Napoleona na koniu, przy którym Egipcjanin wykrzyknął „znam go”
i nawet zreferował luźno związki pomiędzy Polska, Napoleonem a Egiptem.
Później był już tylko Matejko…
Przed obrazem „Stefan Batory pod Pskowem” ustawione były ławeczki, można
było usiąść i w spokoju, przy dźwiękach muzyki Chopina dopływającej z głośników
rozkoszować się dziełem. Na przycupnięcie
na ławeczce trzeba było jednak poczekać, ponieważ kłębiły się w okolicy masy Koreańczyków,
co mnie niewymownie cieszyło.
Czekając na zwolnienie się miejsca skupiliśmy się na pozostałych
dziełach mistrza. Koleżance, Koreance najbardziej podobały się sceny bitewne a chłopcy
ze środkowego wschodu oniemieli przy obrazie Zygmunta Augusta i umierającej Radziwiłłówny.
A ja myślałam, że reakcja będzie z goła odwrotna. Amerykanie obeszli sale dwukrotnie
i stwierdzili, że kolory na obrazach są powalające i że aż trudno uwierzyć w
to, że są to oryginały.
Później siedzieliśmy przez chwilkę na ławeczce rozmawiając o
symbolach na obrazie Bitwy pod Pskowem.
Kolejna sala to dzieła między
innymi Wyczółkowskiego z genialną sceną przy fortepianie, która dla mnie osobiście
jest kwintesencją polskości z biało-czerwonym bukietem kwiatów w tle; Chełmoński
z Czwórką koni, przy którym ożywiła się dyskusja na temat corocznej licytacji arabów
w Janowie Podlaskim oraz malutki obraz Apoloniusza Kędzierskiego „Głowa młodej łowiczanki”,
który stal się "twarzą" wystawy.
Zachwyt wzbudziły tu obrazy
Warszawy, a kiedy poinformowałam, że to właśnie na podstawie tego typu obrazów
odbudowano warszawską starówkę po wojnie, jeden z moich przyjaciół, który przy
okazji przyszłorocznej konferencji w Genewie planuje Tour De Europe zadeklarował,
że w takim razie koniecznie dopisze Warszawę na listę! 1:0 dla polskiej wystawy ;)
To przy tych obrazach rozgorzała dysputa o Arabach z Janowa. |
Chwilę odpoczynku od malarstwa dała
kolejna sala poświęcona Fryderykowi Chopin; tu wszyscy wpatrywaliśmy się w alabastrową
rękę mistrza.
Tuż za Fryderykiem podziwialiśmy Mehoffera,
gdzie wszyscy Panowie gremialnie stwierdzili, że Polki wyglądały w ogromnych
kapeluszach jak Paryżanki.
Następnie, przeszliśmy do sali z latami 20-tymi
gdzie przywitała nas Zofia Stryjeńska. Przyznam podziwiam Panią Stryjeńską za
dokonania, choć nie jestem fanką jej malarstwa. Nie wolno zapominać jednak, że dzieląc
lata 20-te z Tamarą Łępicką to właśnie Pani Stryjeńska przetrwała w świadomości
mas, być może, dzięki projektom kartek pocztowych? Taki polski Warhol ;)
Wystawę kończył pokaz plakatów,
tu Amerykanie wygłosili zdecydowany zachwyt a cala reszta rozmawiała o …
Matejce.
Reklama wystawy w jednym z Coffee Shop na seulskiej stacji metra |
Tuz przed wejsciem ;) |
Droga do muzeum ;) |
Wyszliśmy oniemiali a ja sprezentowałam
każdemu na pamiątkę kartkę z Bitwą pod Pskowem zakupioną w sklepiku muzealnym.
I tym sposobem kolejny seulski weekend
za nami.
wow, super sprawa taka wystawa :) coraz wiecej polski w Korei to raczej dobra rzecz ;p
OdpowiedzUsuńAle mi się gębusia uśmiecha po przeczytaniu tego postu :)
OdpowiedzUsuńFantastycznie uchwyciłaś rozbieżności w postrzeganiu tego, co wartościowe i piękne przez tych ludzi pochodzących z tak różnych społeczeństw. Jakbym widziała te ich miny i zachowania. :)
OdpowiedzUsuńA kolega, co postanowił odwiedzić Warszawę, niech koniecznie się z nami skontaktuje, to go oprowadzimy :)
Przekazemy namiary :)
UsuńObraz o ktorym mowa nazywa sie "Stefan Batory pod Pskowem", nie "Bitwa pod Pskowem".
OdpowiedzUsuńCenna uwaga, dziekuje!
UsuńTo i ja się podłączę: "hodowli polskich Arabów" - arabów, skoro o rasę koni chodzi, no i arabskie i polskie siły zbrojne też małą literą, bo nie są to nazwy własne.
UsuńSama chętnie zobaczyłabym taką wystawę polskiej kultury w pigułce, a relacja z reakcji grupy - bezcenna.
Tak to jest, jak zecer śpi, a chochliki harcują :)
UsuńDziekuje bardzo za sluszne uwagi!
I cieszę się, ze forma nie przesłoniła treści ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńŚwietna notka, przypadkiem trafiłam na blog ale coś czuję że regularnie będę do niego zaglądała :)
OdpowiedzUsuńOlu, czy wasz blog będzie miał ciąg dalszy czy zawiesiliście go?
OdpowiedzUsuńBardzo szkoda, bardzo....Może jakies noworoczne post
postanowienia reaktywacyjne?
Pozdrawiam ciepło
Lunko,
UsuńCoś się wymyśli:)
Moi drodzy, i ja się martwię brakiem postów (choć i sama blogowo leniuchuję). Bardzo mi zależy na zamienieniu paru słów z Wami (wyjazd do Korei postanowiony, bilety zakupione i nasuwa się trochę pytań , na które Wy z pewnością znacie odpowiedź). Podaję mój adres nadatlantykiem(małpa)yahoo.com i będę bardzo wdzięczna za kontakt.
OdpowiedzUsuńAgnieszko, wyslalem maila 10go stycznia na podany adres, ale do tej pory nic nie przyszlo od Ciebie.
UsuńNapisze jeszcze raz :)
Agnieszko, wysłaliśmy maila.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy z Pragi:)
Piszcie, wszystko jedno z jakiego miejsca. Żadne przewodniki i tak Was nią zastąpią. Czekamy. Helena
OdpowiedzUsuńHeleno,
Usuńdziekujemy za cieple slowa i wyrazy uznania.
Sporo sie u nas dziej ostatnimi czasy, w pozytywnym tego slowa znaczeniu.
Solennie obiecujemy odrdzewic bloga.
Jak się zakończyła przygoda z kotami. Czy szczęśliwie powróciły wraz z Wami?
OdpowiedzUsuńDołączam się do próśb o reaktywację blogu. Jest tutaj bardzo ciekawie, niekiedy zabawnie i zawsze bardzo przyjacielsko i jak to wyrazić .... tak jakoś bezpretensjonalnie światowo (uśmiechnięta minka). Pozdrawiam serdecznie. Szczera wielbicielka blogu. Anka
Ganno,
UsuńW zasadzie jak wyzej, w odpowiedzi na monit Heleny :)
Podoba mi sie to "bezpretensjonalnie swiatowo", swietnie to ujelas.
Nigdy nie chodzilo nam o przechwalki w stylu gdziem to nie byl, czegom to nie widzial, ale raczej relacje z daleka. Czasem z przymruzeniem oka :)
Siersciuchy jak najbardziej sa juz z nami. Z przygodami, ale najwazniejsze, ze sa.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie,
OdpowiedzUsuńJestem studentką III roku Turystyki i Rekreacji na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jestem w trakcie pisania pracy licencjackiej o Korei Południowej, dlatego szukam osób, które były już tam i będą mogły wypełnić stworzoną przeze mnie ankietę. Jeśli mógłbyś poświęcić kilka minut na wypełnienie jej lub udostępnienie osobą, które znasz i również tam przebywały. Byłabym bardzo wdzięczna.
https://docs.google.com/forms/d/1m5CMv3D1Fkq-Isui4e09Ty3mvtnSWLgEnUhRme3Tc1A/viewform?c=0&w=1&usp=mail_form_link
Pozdrawiam,
Edyta Budzyńska
Droga Edyto,
UsuńOdpowiedzialem na Twoja ankiete.
Sugeruje wziecie pod uwage nie tylko turystow, ale tez ludzi, ktorzy tam mieszkaja nieco dluzej :)
Zapewnienie opcji"wole nie podawac" przy niektorych pytaniach, jak na przyklad o plec, wiek czy poziom zarobkow tez jest raczej de rigeur w dzisiejszych czasach :)
Znakomitej dysertacji zycze!
Postaram sie tez udostepnic osobom, nie osobą, OK :)?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper że w innych krajach promowana jest nasza polska kultura :)
OdpowiedzUsuń