sobota, 31 stycznia 2015

Koreańskie bułeczki Mochi z czarnym sezamem


Koreańskie bułeczki Mochi z czarnym sezamem
Przepis na około 12 bułeczek.




180 gram mąki ryżowej
20 gram mąki pszennej  (opcjonalnie)
10 gram mleka w proszku
120 gram mleka
60 gram oleju roślinnego
20 gram czarnego sezamu (wcześniej trzeba go uprażyć)
1 łyżeczka jasnego sosu sojowego
1 jajko
Szczypta soli

Przygotowanie:
Rozgrzać piekarnik do 180 stopni.
Mleko, olej, sos sojowy i sól mieszamy w garnuszku i zagotowujemy.  Dodajemy mąkę ryżową, pszenną i śmietankę w proszku. Mieszając połącz składniki, dodaj jajko, a następnie użyj miksera, aby ciasto wyrobić. Jeśli będzie zbyt luźne, można dodać więcej mąki. Dosypujemy sezam i raz jeszcze mieszamy.
Dzielimy ciasto na 12 bułeczek, obtaczamy w mące i pieczemy przez 20 minut. Jeśli chcemy, żeby bułeczki były bardziej chrupkie trzeba je spryskać woda przed pieczeniem.

Podajemy najlepiej lekko cieple.

środa, 28 stycznia 2015

DIY Seoul Antique searching / Targi staroci w Seulu


There are many antique markets in Seoul. Folk Flea Market being one of the most popular, it attracts both locals and tourists alike. One can find here well preserved objects of everyday use, second hand bargains and some real gems. What you get depends only how deep your pocket is .
It is a place when haggling skills come handy. Usually both buyers and sellers know their stuff, if you like antiques and excitement of buying them around the world you will fall in love with this place.  

Seocho Saturday Market is maybe a bit less known but it is a crowded place, nevertheless. It's the oldest market in Seoul. Opens up every Saturday, national holidays and  rainy days excluded. Anyone can apply for a place to trade, free space being issued in a kind of lottery, available at the following link   http://www.seocho.go.kr/site/fe/page.jsp?code=fei010004000.

Dapsimni Antique Shopping Mall Market
Insadong and Itaewon are the most popular places for tourists. There are many interesting, well chosen and mostly taken care of antiques, however paying fifty bucks for a teaspoon, when you can obtain it in Europe for tenth of this price, is a bit too much. The biggest antique shop cluster on Itaewon is on ( no surprises here) Antique Street. Maps of Itaewon area are available all over the place.

Dapsimni Antique Shopping Mall Market, spreading its stalls around Dapsimni Subway Station. Submerge yourself into its narrow alleys, stumbling on history. It feels like an alternative reality. Air smells with books and wooden furniture  and it feels like the things have their own lives. I come to dreamwalk here. There are plenty rare and real gems here, antiques rather than second hand old goodies. And all of them come with a hefty price tag.

Hwanghakdong Flea Market
My favourite flea market in Seoul is relatively unknown and not crowded with tourists Hwanghakdong Flea Market,( 황학동 벼룩시장 (도깨비시장 ) probably because it doesn't get mentioned in most guidebooks. Sometimes it is called also Dokkaebi (도깨)  which can be roughly translated as a Goblin Market and I presume we all know what goblins are . If you don't know you can find some info here. The place consists of more than five hundred stalls and this not including people selling from the sidewalk.
What you can buy here? Literally everything. Old, but genuine purses from acclaimed manufacturers, through brass cutlery, old vinyls, camera, Singer sewing machines to old American neons. The place is fascinating!
It is divided into five parts, or districts.
First of them is in the building, there you can find books and lots of electronics. Second one spreads from Samil Apartements 15-dong and it's dedicated to second hand goods and antiquesThe space between Samil Apartment 13-dong and Seongdong Technical High School up to Samil Apartments 17-dong is crowded with small shops with electronic goods and machineries, like turnig laths and the like.
It opens up at 9 A.M and stays open until the evening.
I can honestly recommend Hwanghakdong Flea Market and Dapsimni Antique Shopping Mall Market if you have enough time on hands to leave the magic tourist circle around Angguk Station.
You can find in a place like this a real treasure sometimes, like we did in Borneo, where our baby carrier/ wall mounted lamp comes from.


W Seulu jest wiele targów staroci. Najbardziej chyba znanym jest Folk Flea Market  który przyciąga nie tylko miejscowych, ale także turystów. Można tu kupić ładne, tradycyjne, ale niczym niewyróżniające się przedmioty z drugiego obiegu w dobrej cenie, ale można także natrafić na prawdziwe perełki, za które zapłacimy oczywiście odpowiednio wysoką cenę. 

Oddech dawnej Korei. Stara fajka, monety, pieczęcie, czarki i korale zupełnie jak zakopiańskie.
Jak na każdym targu, trzeba się targować. Większość sprzedawców wie, co sprzedaje, więc jeśli znacie się na rzeczy, lubicie starocie i skupujecie je po świecie, to znajdziecie w sprzedawcach z Folk Market godnych przeciwników. 

Seocho Saturday Market jest troszkę mniej sławny, ale wcale nie mniej oblegany. To market najstarszy i najbardziej wśród Seulczyków znany. Jego niewątpliwą zaletą jest to, że odbywa się zawsze, co sobotę, przez cały rok, za wyjątkiem świąt narodowych oraz ulewnego deszczu.  Każdy może zaaplikować o miejsce handlowe w drodze losowania, aplikować można pod tym linkiem http://www.seocho.go.kr/site/fe/page.jsp?code=fei010004000.

Stare, koreańskie książki
Turyści najczęściej odwiedzają sklepy z antykami na Insadong i Iteawon. I choć nie przeczę, w obu miejscach można znaleźć przedmioty naprawdę interesujące, dobrze wyselekcjonowane i w większości odnowione, to jednak płacić $50 za łyżeczkę do parzenia  herbaty, którą w Europie można kupić za 1/10 tej ceny i to w większości antykwariatów na wyspach, w Belgii czy Holandii to sporo. Można jednak, jak wszędzie znaleźć okazje, więc szukać trzeba. Największe skupisko sklepów z antykami na Iteawon znajduje się na Antique Street mieszczącej się mniej więcej na przeciwko wyjścia z Hamilton Hotel.

Insa-dong
Targiem staroci dla koneserów jest, mieszczący się przy stacji Dapsimni, Dapsimni Antique Shopping Mall Market. Chodząc w wąskich przejściach, często dosłownie potykając się o historię, można ją poczuć, to inna rzeczywistość. Tu pachnie starymi książkami i drewnem a patrząc na przedmioty ma się wrażenie, że do nas mówią. To tu przychodzę pomarzyć. Znajdziemy tutaj  perełki, antyki, nie starocie, a wszystko w niestety, odpowiednio wysokich cenach.

Jedwabne, ręcznie wyszywane hanboki. Cena od $300
Skrzynie z masa perłową, wykańczane laką.  Cena $1.000 od sztuki.
Ręcznie malowany parawan $4.000
Moim ulubionym targiem staroci w Seulu jest omijany przez turystów (pewno dlatego, że nie jest on opisywany w przewodnikach)  Hwanghakdong Flea Market (황학동 벼룩시장 (도깨비시장)) , nazywany także pod nazwą Dokkaebi (도깨) co można przetłumaczyć jako Goblin Market, a kim były gobliny wiemy z Harrego Pottera. Gdyby ktoś nie wiedział, opis do znalezienia tutaj (Eng). Hwanghakdong market to ponad 500 straganów, nie wliczając w to sprzedawców rozkładających swoje dobra na chodnikach czy murkach.  




Co tu można kupić? Wszystko. Od starych, ale oryginalnych torebek znanych marek, przez mosiężne sztućce, stare płyty gramofonowe, aparaty fotograficzne, maszyny Singera po neony z amerykańskich sklepów. To absolutnie fascynujące miejsce! Market podzielony jest na pięć części.

Pierwsza część mieści się w budynku, gdzie sprzedawane są głównie książki i sporo elektroniki. Druga część rozpościera się od Samil Apartments 15-dong, blisko  ulicy Cheonggyecheon 7-ga, to część na w której sprzedaje się antyki/starocie.  Małe sklepiki z wszelaką elektroniką zajmują kwartał pomiędzy Samil Apartment 13-dong i Seongdong Technical High School aż do Samil Apartment 17-dong. Można tu także nabyć maszyny wszelkiego rodzaju, na przykład tokarki.

Cały market ożywa o godzinie 9.00 rano i otwarty jest do godzin wieczornych.

Jeśli lubicie starocie i macie na tyle czasu w Seulu, żeby wyjść po za ścisłe centrum turystyczne w okolicy stacji Angguk, to bardzo, ale to bardzo polecam Hwanghakdong Flea Market oraz Dapsimni Antique Shopping Mall Market. Kto wie, może uda wam się upolować piękną pamiątkę z podróży. My mieliśmy to szczęście odwiedzając Borneo, skąd pochodzi nasz kinkiet  ;)

Tradycyjne,koreańskie kaczki, Hwanghakdong Flea Market
Źródło: www.koreaherald.com / Flea Markets in Seoul

Dojazd:

Folk Flea Market
21, Cheonho-daero 4-gil, Dongdaemun-gu, Seoul 
Metro: Linia 1, stacja Sinseol-dong, wyjście nr. 9

Seocho Saturday Market
Metro: Linia 2 i 4, stacja Sadang, wyjście nr.11

Dapsimni Antique Shopping Mall Market
Metro: Linia 5, stacja Dapsimni, 10 min od wyjścia nr. 1 lub 2

Hwanghakdong Flea Market
Metro: Linia 2 i 6, stacja Sindang, wyjście 2


High 1 Resort, czyli Zakopane po koreańsku / High 1 Resort - Korean Aspen


Położony w Jeongseon, w prowincji Gangwon, High 1 Resort jest świetnym miejscem na relaks, oderwanie się od wariacji dnia codziennego, ścisku w metrze, wycia klaksonów i wiecznej gonitwy „za czymś”. 
High 1 Resort in Jeongseon, Gangwon province is a wonderful place to wind down and relax, to get away from hustle and bustle of a big city, crowded subway and honking car horns. 

Widok na góry z High 1 CC Hotel
W jego skład wchodzą trzy hotele, trzy kompleksy apartamentów, stoki narciarskie o różnej trudności, kasyno, spa i pole golfowe, świetne restauracje (szczególnie  Mountain Top Restaurant, znajdująca się na 1340 metrów nad poziomem morza z zapierającym dech w piersiach widokiem na trzy masywy górskie) oraz dobre cocktail bary. Wszystko to, składa się na zestaw idealny! Dochodzą do tego jeszcze piękne widoki, ponieważ rezort położony jest pomiędzy trzema szczytami Jijang Mountain Peak (1,345m), Baekwoon Mountain, Valley Top (1,376m) oraz Mountain Hub (1250m).

The resort consists of three hotels, three apartment blocks, many ski slopes with various difficulty levels, casino, spa and golf course, excellent restaurants, one of them with a breathtaking view as it is placed 1340 meters above the sea level and numerous cocktail bars. All of it become one, meticulously designed unity.



Brzmi jakbym reklamowała to miejsce ;) i przyznaję, trochę tak jest. Dlaczego? Otóż rezort ten, na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od wielu jemu podobnych a jednak różnica jest – ekologia.

Sounds like an advertisement? Because that's what it is. Well, almost. I haven't been paid to advertise the place. I like it and I'm willing to spread the message about it because of their attention to environment.

Mountain Hub, w tle Mountain Top station z restauracją.
High 1 jest najbardziej przyjaznym dla środowiska resortem w Korei. Przy jego budowie nie wykarczowano lasu tylko po to, aby postawić ogromny budynek w stylu Gołębiewski. Budynki zostały wkomponowane w przestrzeń z jej poszanowaniem. Planiści oraz architekci przestrzeni zadbali o to, aby przez cały rok trwał sezon na ekologię. Przez trzy sezony można tu podziwiać dzikie kwiaty charakterystyczne dla tego regionu geograficznego, które wkomponowane są one naturalnie w przestrzeń otaczającą budynki, a w zimie wszystko przykrywa pierzynka śniegu.


I think I can be safe saying that High 1 is the most environment friendly resort in the country. There was no need to uproot half of the local forest to build some concrete ugliness. All buildings were planned to mellow with their surroundings rather than to stick like a sore thumb. Landscape architects made sure that everything has been taken care of. Local flowers, characteristic for mountainous region of Gangwon are naturally incorporated into the space. 


Przy 21 km tras tłoku nie ma. Do wyboru gondola lub wyciąg krzesełkowy, jak kto woli.

High 1 Resort to 21 km tras rozciągających się na prawie 230 hektarach. Przetestowałam niemal wszystkie i muszę przyznać, polecam z czystym sumieniem. Przed wyjazdem można zaplanować pobyt w najmniejszych detalach oraz wybrać preferowane trasy. Umożliwia to interaktywna mapa, która podaje nie tylko długość tras i ich trudność, ale także kąt nachylenia. Dodatkowym atutem miejsca jest to, ze tutejsze stoki będą brały odział w Olimpiadzie 2018, wszystkie posiadają akredytację International Ski Federation.

Dla osób, które na nartach nie jeżdżą (a siedzących pod wyciągiem przy herbatce z prądem i w mojej własnej rodzinie nie brakuje) do dyspozycji pozostają nazywane pociesznie przez moją mamę "dupolotki", czyli dmuchane dętki, na których możemy poślizgać się z góry. Resort co roku organizuje, cieszące się dużą popularnością zawody w ślizganiu się na powyższych Snow Tube Race Festival.

High 1 Resort boasts twenty one kilometres of ski slopes covering a vast terrain. I personally tested most of them and I can truly recommend it. Before even getting there one can plan his/her stay in smallest details imaginable and to choose preferred rides. Thanks to interactive map, offering information about the slope's length and level of difficulty and even the angle of inclination.
All slopes are accredited with International Ski Federation and will host next Winter Olympics in 2018.
For non-skiers(and even in my family there are folks choosing to nurse a mug of hot tea with a dash of brandy rather than to speed down the slope on two wooden planks) another means of having fun have been provided. Over-sized, inflated tubes are so popular that once a year High 1 Resort even organizes a Snow Tube Race Festival.




Directions / Dojazd

W Dong Seoul Bus Terminal wsiadamy w autobus do Taebaek przez (Sin)Gohan.
Wysiadamy na przystanku w (Sin)Gohan i wsiadamy w taxi do rezortu. To okolo 15 min.
Zamiast taxi możemy użyć busika należącego do rezortu. Rozkład  Bus Schedule po Koreańsku, ale zawsze można wydrukować i zapytać miejscowego o godzinę odjazdu.

From Dong Seoul Bus Terminal, take an intercity bus bound for Taebaek via (Sin)Gohan. (Bus schedule: 30-50min intervals / Travel time: 2 hrs, 50min)
Get off at (Sin)Gohan Bus Stop and take a taxi to High 1 Resort. (15min-ride)
Alternatively;
Take a shuttle bus from (Sin)Gohan to High 1 Resort. Bus Schedule (Korean)

sobota, 24 stycznia 2015

GIMBAP VS. SUSHI

Gimbap jaki jest - każdy widzi.
Sushi jakie jest, każdy wie. A jeżeli nie wie, to się nie przyznaje, bo jak wiadomo to obciach obecnie i w niedalekiej przeszłości żywić się czymś innym.
Sushi to ryż, zakwaszony octem, stąd nazwa. Tradycyjnie wywodzi się to od ryby, fermentowanej w kwaśnym ryżu. Stąd też mniej wymyślne wersje niemal zawsze będą zawierać jakąś rybę.
Koreański gimbap, czy też kimbap, jak komu wygodnie użyć zapisu koreańskiej wymowy, to już inna bajka.

Nie będziemy tutaj dochodzić, czy danie ewoluowało podczas okupacji japońskiej, czy Koreańczycy sami na to wpadli. Bliskość obu krajów i ich wzajemne, niezbyt szczęśliwe relacje pozwalają sądzić, że wpływy się przenikały. I niech tak zostanie na potrzeby dzisiejszych dywagacji.
Koreańskie ryżowe rolki raczej nie zawierają ryby. Na zdjęciu powyżej w przekroju widać od góry, zgodnie z ruchem Słońca, przynajmniej na północnej półkuli: omlet, marynowaną rzodkiew daikon, paluszek krabowy, szynka konserwowa, duszona wołowina i tutejsza wariacja na temat cukinii.
Na zdjęciu poniżej widać też marchewkę, ogórka i odeng, czyli fish cake.

Generalnie nie wydaje się, żeby były jakieś specjalne ograniczenia, co do wsadu.
Koreańskie zawijasy będą więc bardziej chrupiące, a fakt, że płaty glonów(gim), w które zawija się ryż i resztę są zwykle prażone, a potem posmarowane delikatnie olejem sezamowym powoduje, że dostajemy do ręki idealnie uzupełniającą się kompozycję.
Wtajemniczeni po uformowaniu, kroją rulon na plastry ostrym nożem, maczanym właśnie w oleju sezamowym. I nóż się nie klei, i delikatny aromat pozostaje.

Gimbap to typowy street food, kosztuje niewiele, a syci na długo. Pierwszy raz spróbowaliśmy tego jeszcze w Irlandii, gdzie na jednym z festynów w Galway, para koreańskich studentów postanowiła zaznajomić lokalną społeczność z kilkoma specjałami, sprzedawanymi ze stolika turystycznego.

Teraz czasem na dworcu autobusowym, przed porannym wyjazdem gdzie oczy poniosą, kupujemy wersję, która jako żywo kojarzy się ze wszelkimi wyjazdami w latach szkolnych i studenckich.

Kimbap faszerowany tuńczykiem i pastą gochujang. W czerwonym opakowaniu. Ryż, ryba i papryka. Pikantne toto.
Jest takie miasto nad Odrą, z dostępem do morza(kanał bo kanał, ale zawsze) skąd pochodzi jeden z nieśmiertelnego wyjazdowego trio, obok pasztetu z kogutkiem i mielonki turystycznej.
I tak właśnie smakuje ten kimbap. Jak tu nie zatęsknić za domem?

 Dla tych z Was, którzy próbowali swoich sił ze zrobieniem sushi w domu, zrobienie gimbap'u będzie jeszcze łatwiejsze. Krótkoziarnisty ryż gotujemy do miękkości, Koreańczycy nie solą ryżu.
Po ostygnięciu rozkładamy na ułożonych na bambusowej macie płatach glonów, układamy nadzienie, zwijamy w rulon, kroimy w plastry, sztuczka podana wyżej.
Nie trzeba podawać z sosem sojowym, ale można. Można też zmieszać jasny sos sojowy w równych proporcjach z ryżowym octem, trochę dosłodzić, trochę podostrzyć drobno posiekanym chili, wycisnąć ząbek czosnku- co kto lubi. Pasuje wszystko.
Takie paczuszki na dwa kęsy też są świetne. Samgak-kimbap, czyli trójkąty.


Tutaj do kupienia na każdym rogu, można zjeść na miejscu, z talerza, z dodatkami. Można złapać w garść i zjeść po drodze, choć zwykle w wersji na wynos dostaje się pałeczki, w założeniu, że zdążymy donieść do domu czy biura. Ja donaszam zwykle połowę. Lub mniej. Czego i Wam życzę.





sobota, 17 stycznia 2015

Odpowiedzi na pytania Lunki.

Dziś sobota, powinno być o gotowaniu w Korei a będzie nawiązanie do poziomek ;) też spożywczo.

Poziomkowe wzgórza  nominowały naszego bloga w zabawie Liebstera. Poniżej odpowiedzi na zadane pytania. Dziękujemy Lunko raz jeszcze !

No i cały undercover w łeb wziął.Teraz wszyscy będą wiedzieli czy kawa, czy herbata na stole gości najczęściej  ;)

A to nasze ulubione wzgórze. Chiaksan Mountain 치악산 w Gangwon-do o wschodzie słońca.

1.Ile wersji wpisu dzieli cię od pomysłu do publikacji? ( czy często poprawiasz wersje swoich tekstów?)
Ola:Postów raczej nie poprawiam, ale zazwyczaj piszę je kilka dni. Zostawiam tekst, później do niego wracam. Cały czas myślę o jakimś kolejnym wpisie, tyle rzeczy się w końcu koło mnie dzieje. Korea zafascynowała mnie od początku, choć przyznam, nie spodziewałam się tego. Na papier przenoszę głównie miejsca, rzadziej ludzi, nie jest to blog osobisty a raczej ten, z gatunku, co, gdzie i jak zorganizować, jeśli się do Korei ( bądź w jej okolice) wybieramy. Ponieważ żyję, mieszkam i pracuję w Kraju Spokojnego Poranka, pomysły przychodzą co dziennie. Zawsze mam ze sobą mały notesik, tam powstaje pomysł a później ewoluuje dniami.
Krzych :Nie, od zawsze piszę od razu na czysto.

2.O jakiej porze najchętniej piszesz?
Krzych: O najlepszej, czyli właśnie wtedy, gdy nadejdzie natchnienie.
Ola: Po północy i z rana. W ciągu dnia zwyczajnie nie mam czasu

3. Zima czy wiosna? ( co wolisz?)
Krzych: Zdecydowanie lato(nie lubię przymusu).
Ola: Chyba zima, ale taka ze śniegiem nie lubię błota.  


4.W jakich okolicznościach wpadają ci do głowy najlepsze teksty?
Ola: Najczęściej wtedy, kiedy w ogóle o nich nie myślę, czasem pod prysznicem, przy gotowaniu, czasem bodźcem jest budynek, przedmiot czy jakaś scenka na ulicy.
Krzych: Na zasadzie skojarzeń, w trakcie rozmowy z innymi ludźmi.

5.Kawa czy herbata? ( dlaczego?)
Krzych:Płaszcz(nie potrafię wysiedzieć długo w jednym miejscu)
Ola: Szampan, później długo, długo nic i kawa. Dlaczego?  Bette Davis wypowiedziała kiedyś słowa, które są najlepszym wytłumaczeniem pytania, dlaczego : “There comes a time in every woman's life when the only thing that helps is a glass of champagne.” 


6.Góry czy morze?
Krzych: Chorwacja. Nigdy nie byliśmy, ale podobno mają tam i jedno i drugie.
Ola: Od kilku lat jesteśmy otoczeni i jednym i drugim. Nie potrafię wybrać. Na wakacje tez jedziemy za zwyczaj na jakąś wysepkę posiadającą i góry i morze. Ale, gdybym już musiała zadecydować, to chyba góry, ze względu na zmienność scenerii. 

7.Kot czy pies?….
Ola: Kot – bardziej niezależny. Mamy idealny dom, my oboje i koty dwa. 
Krzych: Aktualnie koty, docelowo wszystko co ma futro czy pióra. Łuski też.

8. Czy samotność z wyboru to egoizm?
Krzych: Z punktu widzenia społeczeństwa- tak. Z mojego punktu widzenia- nie. Nie oceniam innych, skoro im dobrze, to nic mi do tego.
Ola: Wygoda, ja często z rozmysłem unikam ludzi. 

9.Czy potrafisz cierpliwie wysłuchać innych?
Ola: Uczę się
Krzych: Z wiekiem przychodzi mi to łatwiej, ale też się wciąż uczę. Słuchanie drugiego człowieka to wyraz szacunku, w rozmowie najlepiej poświęcić swoja uwagę całkowicie drugiej osobie. Bez klikania w smartfona między zdaniami.

10.Czy za każdą przysługę należy się koniecznie zrewanżować?
Krzych: Prędzej czy później tak. Czysto egoistycznie. Dobro wyrządzone innym- wraca.
Ola: Nie, niektórzy ludzie odczuwają potrzebę wspierania innych. Jeśli prosisz o przysługę i ją otrzymujesz, w dobrym tonie leży to, aby się zrewanżować. Jeśli przysługa jest zaoferowana przez drugą osobę bez naszej prośby to niekoniecznie. Ja czasem oferuję komuś pomoc ot tak, bo mam akurat chwilkę, czuję taką potrzebę i rewanżu zdecydowanie nie oczekuję.

11. Czy wierzysz w pecha?
Krzych: Na tej samej zasadzie, co w dobro i zło. Skoro wierzy się w szczęście, to logicznie należy uwzględnić istnienie pecha.
Ola: Jestem kowalem własnego losu, moja świadomość kształtuje moją rzeczywistość, więc, nie, nie wierzę. Kiedyś miałam w życiu bardzo mroczny okres i trudno mi było skupić się na pozytywnych aspektach. Kiedy przezwyciężyłam złe emocje nagromadzone w moim otoczeniu potrzebowałam katharsis, zapewniła mi go Korea. Tu, jeśli założę coś to to po prostu zrealizuję. Pech nie istnieje, ja tak. 


Kiedy ostatnio braliśmy udział w zabawie,  nasi nominowani, a dokładnie większość z nich - wyłgała się od odpowiedzialności.
Nie chcielibyśmy nikogo zmuszać, więc zdecydowaliśmy nie obciążać tym brzemieniem nikogo. Tym razem.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...