Nawet jeśli wiąże się to z pobudką o szóstej rano, bo szkoda dnia.
Uzbrojeni w przewodnik, jedziemy do Seulu, tym razem obejść tutejsze targowiska i bazary.
Autobusy z Wonju do Seulu odjeżdżają co 10 minut, wszystkie pełne. Dopiero przy zakupie biletu w kasie dowiadujemy się, o której odjedziemy, bo często zdarza się, że miejsca na najbliższy są już wyprzedane. W sprzyjających warunkach na drodze, gdy natężenie ruchu jest średnie, przejazd do centrum Seulu zajmuje jakieś półtorej godziny.
Tuż przed odjazdem kierowca kłania się pasażerom, oznajmia że ma zaszczyt nas dzisiaj wieźć do celu. Potem tę samą formułkę, tym razem już po angielsku, serwuje nam autobusowa szczekaczka, czyli megafon.
Potem ogrzewanie na maksimum, w pięć minut robi się w autobusie sauna i tak już jest do samego końca podróży. O dziwo mało kto zdejmuje kurtkę czy płaszcz, widać lubią ciepełko.
Po dotarciu do celu czas na małe "conieco". Uliczni sprzedawcy jedzonka na całym świecie są najlepszym źródłem zarówno kalorii, jak i sposobem na poznanie kolorytu danego kraju.
Świetne foto by Małżonka. |
Z tyłu natomiast widać parujący bemar(podgrzewacz utrzymujący stała temperaturę w naczyniu z potrawą, które zwykle zanurzone jest w gorącej wodzie), pełen smakołyków na patyku.
Odeng, czyli ryba na patyku. |
Tanie, pożywne i smaczne. Naleśniki pomarszczone na patykach to nic innego jak rozdrobnione mięso z białych ryb, wymieszane z jakimś źródłem lepiszcza typu mąka czy skrobia oraz z przyprawami. W podobnym procesie powstają paluszki krabowe, czyli coś, co zna pewnie większość z Was.
Przemiła pani na zdjęciu gotuje je potem w wywarze, którego podstawą mogą być suszone rybki i kawałek glona(listownicy), wbrew pozorom składniki te nie "trącą rybą i starym kutrem", a dodają bulionowi smaku i wyrazistości, coś jak kostka bulionowa. Widywałem też pływające kawałki tutejszej rzodkwi, drobniutko posiekanego pora czy zieloną cebulkę.
Każdy sprzedawca ma swój, nieco różniący się od sąsiada przepis.
Podchodzi się do takiego stoiska i po przywitaniu, bez zbędnych ceregieli zaczyna pałaszować. Dostajemy mała miseczkę na sos sojowy do maczania oraz kubek wywaru, w którym gotują się smakołyki. Po stokroć wolę stanąć na ulicy i rozgrzać się kubkiem takiego bulionu, niż siedzieć w jakiejś kawiarni.
Na koniec sprzedawca podlicza ilość pustych patyków, podaje cenę, płacimy i dalej w drogę.
Dzisiejszy wpis miał być o targowiskach... Tych, którzy mnie nie znają muszę lojalnie uprzedzić, iż po pierwsze primo- moim niedoścignionym wzorem jest mistrzyni dygresji, pani Joanna Chmielewska(niech jej ziemia lekką będzie), a po drugie primo jak zacznę mówić o jedzonku, to mogę tak godzinami.
O seulskich bazarach będzie więc innym razem, a na koniec szybki przepis na tteokbokki.
1 litr wody, kilka suszonych anchovies, 10 cm suszonej listownicy(kelp) na wywar.
Zagotować razem, zmniejszyć płomień, gotować 10 minut, wyłączyć gaz, odstawić na 10 minut.
600g ryżowych klusek namoczyć w wodzie na 5 minut. Kluski są pokryte cienką warstwą tłuszczu, żeby nie przywierały do siebie, jeżeli chcemy usunąć tłuszcz, wystarczy je blanszować przez 30 sekund.
W płaskim rondlu wymieszać bulion z 4-5 łyżkami stołowymi pasty gochujang i 3 łyżkami cukru. Dodać ryżowe kluski i ze dwie garście pokrojonej w kwadraty białej kapusty.
Zagotować, zmniejszyć płomień i dusić, aż kapusta zmięknie, a sos zgęstnieje.
Dodać drobno posiekany czosnek i dusić jeszcze 10 minut. Posypać świeżo zmielonym pieprzem i prażonymi ziarnami sezamu, udekorować pokrojonym w cienkie, ukośne plastry porem.
Przepis pożyczony stąd.
Smacznego!
Really insightful and inspiring write-up. I didn't know saunas experienced a great number of Gains. I am curious to test it myself. In which am i able to find a great sauna? saunajournal.com
OdpowiedzUsuń