środa, 12 lutego 2014

Hanji, koreański papier z tysiącletnią tradycją.

Koreańskie przysłowie mówi, że papier przetrwa tysiąc lat, a tkanina, taka jak jedwab czy len, przetrwa lat pięćset.
Takie też motto kieruje pracami muzeum papieru w Wonju.
Tutejszy papier wyrabia się z kory krzewu należącego do rodziny Morwowatych, znanej pod nazwą brusonecja chińska. Pozostańmy przy łatwiej wymawialnej nazwie zwyczajowej, morwa papierowa.

Proces produkcji jest skomplikowany, powolny i wymagający dużego nakładu pracy. Przedstawimy go tutaj na zdjęciach z muzeum papieru hanji w Wonju. Figurki są również wykonane z papieru.
Roczne pędy rośliny ścinane są po pierwszych przymrozkach i poddawane parowaniu, żeby je zmiękczyć.
Następnie zdziera się korę i oddziela z niej wierzchnią warstwę, a uzyskane włókna namacza się w wodzie.
Kolejnym etapem jest gotowanie w wielkim kotle i zanurzenie w roztworze sody kaustycznej w celu usunięcia zanieczyszczeń. Dawniej zamiast sody wykorzystywano popiół ze słomy gryczanej i ryżowej.
Po odciśnięciu wody włókna są rozbijane na kamieniu i mieszane z wodą i naturalnym klejem, uzyskiwanym z kłącza pewnego gatunku hibiskusa.
Następnie za pomocą bambusowego sita, poruszanego w zawiesinie włókien w wodzie, tworzy się arkusze papieru, które ułożone w stosiki dociska się kamieniami, żeby usunąć nadmiar wody.
Pojedyncze arkusze suszy się, kiedyś na sznurze na słońcu, lub przymocowane do wyeksponowanej na promienie słoneczne ściany,
dziś częściej na podgrzewanych płytach ze stali nierdzewnej. Ostatnim etapem jest ubicie włókien w papierze, przez co staje się on gładszy i trwalszy.

Tak uzyskany papier na mnóstwo zastosowań. Oczywiście pierwsze na myśl przychodzą sztuka kaligrafii i książki, ale hanji wykorzystywany jest również jako okleina ścian i otworów okiennych w domach, gdzie wykorzystuje się fakt, że papier"oddycha", do regulacji temperatury i wilgotności w pomieszczeniach.


Robi się też z niego pościel, naczynia i meble oraz całą masę galanterii, jak krawaty czy portfele.


Muzeum papieru to wbrew pozorom fascynujące miejsce, spędziliśmy tam prawie dwie godziny.
Na miejscu można spróbować swoich umiejętności w tworzeniu czy ozdabianiu przedmiotów z papieru, które potem możemy zabrać ze sobą, jest też sklepik oferujący gotowe wyroby.

To niesamowite wrażenie mieć do czynienia ze starożytną technologią, która dzięki wysiłkom współczesnych ludzi nie została zapomniana i wykorzystywana jest do dziś.

Wstęp do muzeum bezpłatny, dla znużonych zwiedzaniem jest herbaciarnia i niezły sernik, budynek w otoczeniu pięknej zieleni(tak się domyślamy i sprawdzimy na wiosnę, bo aktualnie wszystko pokryte białym puchem).





2 komentarze:

  1. Uwielbiam takie miejsca! :) Przyznaję, że "pościel, naczynia i meble oraz całą masę galanterii" to brzmi niesamowicie, wręcz niewiarygodnie, ale Wam uwierzę. :) PS. Urocze te figurki, które przedstawiają etapy produkcji. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla takich niewiernych Fragmentatorów są właśnie zdjęcia :)
      W odbiorze tkanina trochę podobna do lnu, inną gęstość będzie miał papier, inną tkanina na kołdrę :)
      Dzisiaj byliśmy tam na kawie i po prezent dla koleżanki z Irlandii, która zorganizowała nam beczkę po whiskey, dębowe cudo. Papierowych ludzików było jeszcze więcej :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...