Grota uśmiechniętego Buddy, czuwającego od ponad millenium.
Od wejścia na teren kompleksu do samej groty prowadzi bita, utwardzona droga po zboczu góry, umajona z okazji Nowego Roku na całej długości lampionami, .
Podobne świątynie w skalnych jaskiniach są w Indiach, Afganistanie czy w Chinach. Jest jednak znacząca różnica pomiędzy grotą Seokguram a jej podobnymi w innych krajach-zwykle tworzono takie miejsca wykuwając w ścianie skalnej jaskinię. W Korei ze względu na warunki geologiczne, gdzie większość skał to granity, grota została stworzona z dopasowanych głazów, pokrytych później warstwą gruntu.
Wewnątrz groty nie wolno robić zdjęć, więc pokrótce opiszę, jak wygląda:
Pierwszym pomieszczeniem jest przedsionek, w którym odprawiano buddyjskie obrzędy i gdzie można podziwiać kunszt starożytnych kamieniarzy, którzy w tak twardej skale wyrzeźbili postacie z takimi detalami. Na ośmiu ścianach wyrzeźbionych zostało osiem bóstw strzegących wejścia.
Przejścia do korytarza strzeże dwóch wojowników, których umięśnione torsy symbolizują odwagę, a buddyjskie mandorle, czyli odpowiedniki aureoli symbolizują mądrość i siłę. Pierwszy ze strażników ma usta otwarte w wojennym okrzyku, drugi oddycha przez zamknięte usta w przygotowaniu do bitwy. Pozycje, w jakich zostali wyrzeźbieni obaj wojownicy są takie same, jak podstawowe figury tradycyjnej sztuki walki Taekkyeon.
Po przejściu korytarzem znajdziemy się w zaokrąglonej półkuli samej groty, gdzie na środku siedzi ogromny Budda, otoczony reliefami na ścianach. Całość odgrodzona jest od zwiedzających wielka szybą.
Na zewnątrz ogromny poster pozwala sobie wyobrazić rozmiary rzeźby- 346 centymetrów wysokości, na postumencie o wysokości ponad półtora metra.
Ciekawostką architektoniczną jest sposób na utrzymanie w ryzach wilgoci w grocie- budowniczowie wykorzystali fakt, że pobliskie źródło utrzymuje stałą temperaturę 12 stopni Celsjusza w ciągu roku i skierowali jego bieg pod budowlę. Dzięki temu wilgoć osiada ku chłodnej podłodze i nie zbiera się na wyżej położonych figurach i rzeźbach.
Całość sprawia niesamowite wrażenie, nawet na turystach, którzy wstali o szóstej rano, żeby zdążyć na poranny autobus.
Jako że czas otwarcia dla zwiedzających dobiegał końca, nasze brzuchy pozbawione obiadu grały już nie tylko marsze, ale i całe symfonie i koncerty na waltornię i kwartet smyczkowy, z ulgą przywitaliśmy widok autobusu linii nr 12, który zabrał nas na dół, do miasta.
Tutaj według staropolskiej zasady"jakoś to będzie" zaczęliśmy szukać noclegu, żeby zrzucić gdzieś plecaki, zmyć z siebie podróżny pył i udać się na kolację.
Po półgodzinnym błądzeniu po wąskich uliczkach natknęliśmy się na motel "KING", gdzie za całe 35.000 KRW dostaliśmy piękny pokój z łazienką i tradycyjnym koreańskim ogrzewaniem podłogowym ondol.
Tutaj dla turystów dopiero co przybyłych do Korei należy się małe wyjaśnienie- motele, to nic innego jak hotele, przeważnie usytuowane w okolicy dworca. Tym co je wyróżnia wśród podobnych im noclegowni w innych krajach jest fakt, ze bardzo często pokoje są tam wynajmowane na godziny.
Klientela to głównie młodzież trapiona odwiecznym problemem studenta, czyli jest z kim, ale nie ma gdzie.
Jeżeli to nie jest w stanie Wam przeszkodzić, w zamian za skromną opłatę dostaniecie pokój, wyposażony tak, że niejeden trzy- lub czterogwiazdkowy hotel w Europie mógłby się powstydzić.
Nawet suszarkę do włosów mieli z dyfuzorem(kazała napisać Małżonka).
Po odświeżeniu się krótki spacer do jadłodajni z sieci "SELFBAR"- jak sam nazwa wskazuje, miejsce samoobsługowe, z bufetem. Ale nie takim zwykłym bufetem, typu szwedzki stół. Na środku każdego stolika jest wmontowany gazowy grill, a w bufecie do wyboru nieprzebrane gatunki mięs, ryb, owoców morza i czego dusza zapragnie w postaci sałatek, dodatków i sosów.
Rambutany były na deser, trzeba było je podgrzać. |
Grill w kulturze koreańskiej zajmuje poczesne miejsce, a tutaj za całe 10.000 KRW można sobie pofolgować do woli.
Co jakiś czas czas uprzejmy pan kelner zmienia płytę na grillu na czystą i nieprzypaloną, jeżeli kogoś najdzie ochota na zimne piwo czy kieliszeczek soju, czyli lokalnego napoju wyskokowego o oszałamiającej mocy 20% alkoholu-nic prostszego, wystarczy nacisnąć guzik dzwonka przy stoliku, kelner doniesie co trzeba wraz z nowym rachunkiem, opłatę należy uiścić przy wyjściu i tyle.
Uwierzcie mi, flaki wołowe muszą się grilować co najmniej 20 minut, inaczej są gumowe..
Szkoda ze tak pózno zrodził ci sie taki pomysł, gdyby to było wczesniej moze bym sie załapał (szkocja-rafting) :)))
OdpowiedzUsuńa tak na poważnie , ciągnij to bo masz (macie) talent ,szkoda go zmarnowac.
Czekam na dalsze relacje
Przy okazji ta ichna waluta to ile pln?
pozdrowienia
Grzegorz
Jak tylko znajdę fotki z naszej wyprawy do Nae Limits w Szkocji, to i skrobnę coś i o tym, jak masz u siebie, to podeślij, proszę.
Usuń1 USD to jakieś 1060 wonów, czyli dla łatwiejszej kalkulacji 1000 KRW=3 PLN