piątek, 7 lutego 2014

Gyeongju, część 2

Relacji z weekendowego wyjazdu ciąg dalszy.

Grota uśmiechniętego Buddy, czuwającego od ponad millenium.

Od wejścia na teren kompleksu do samej groty prowadzi bita, utwardzona droga po zboczu góry, umajona z okazji Nowego Roku na całej długości lampionami, .
Podobne świątynie w skalnych jaskiniach są w Indiach, Afganistanie czy w Chinach. Jest jednak znacząca różnica pomiędzy grotą Seokguram a jej podobnymi w innych krajach-zwykle tworzono takie miejsca wykuwając w ścianie skalnej jaskinię. W Korei ze względu na warunki geologiczne, gdzie większość skał to granity, grota została stworzona z dopasowanych głazów, pokrytych później warstwą gruntu.

Wewnątrz groty nie wolno robić zdjęć, więc pokrótce opiszę, jak wygląda:

Pierwszym pomieszczeniem jest przedsionek, w którym odprawiano buddyjskie obrzędy i gdzie można podziwiać kunszt starożytnych kamieniarzy, którzy w tak twardej skale wyrzeźbili postacie z takimi detalami. Na ośmiu ścianach wyrzeźbionych zostało osiem bóstw strzegących wejścia.
Przejścia do korytarza strzeże dwóch wojowników, których umięśnione torsy symbolizują odwagę, a buddyjskie mandorle, czyli odpowiedniki aureoli symbolizują mądrość i siłę. Pierwszy ze strażników ma usta otwarte w wojennym okrzyku, drugi oddycha przez zamknięte usta w przygotowaniu do bitwy. Pozycje, w jakich zostali wyrzeźbieni obaj wojownicy są takie same, jak podstawowe figury tradycyjnej sztuki walki Taekkyeon.
Po przejściu korytarzem znajdziemy się w zaokrąglonej półkuli samej groty, gdzie na środku siedzi ogromny Budda, otoczony reliefami na ścianach. Całość odgrodzona jest od zwiedzających wielka szybą.
Na zewnątrz ogromny poster pozwala sobie wyobrazić rozmiary rzeźby- 346 centymetrów wysokości, na postumencie o wysokości ponad półtora metra.
Ciekawostką architektoniczną jest sposób na utrzymanie w ryzach wilgoci w grocie- budowniczowie wykorzystali fakt, że pobliskie źródło utrzymuje stałą temperaturę 12 stopni Celsjusza w ciągu roku i skierowali jego bieg pod budowlę. Dzięki temu wilgoć osiada ku chłodnej podłodze i nie zbiera się na wyżej położonych figurach i rzeźbach.

Całość sprawia niesamowite wrażenie, nawet na turystach, którzy wstali o szóstej rano, żeby zdążyć na poranny autobus.
Jako że czas otwarcia dla zwiedzających dobiegał końca, nasze brzuchy pozbawione obiadu grały już nie tylko marsze, ale i całe symfonie i koncerty na waltornię i kwartet smyczkowy, z ulgą przywitaliśmy widok autobusu linii nr 12, który zabrał nas na dół, do miasta.
Tutaj według staropolskiej zasady"jakoś to będzie" zaczęliśmy szukać noclegu, żeby zrzucić gdzieś plecaki, zmyć z siebie podróżny pył i udać się na kolację.
Po półgodzinnym błądzeniu po wąskich uliczkach natknęliśmy się na motel "KING", gdzie za całe 35.000 KRW dostaliśmy piękny pokój z łazienką i tradycyjnym koreańskim ogrzewaniem podłogowym ondol. 
Tutaj dla turystów dopiero co przybyłych do Korei należy się małe wyjaśnienie- motele, to nic innego jak hotele, przeważnie usytuowane w okolicy dworca. Tym co je wyróżnia wśród podobnych im noclegowni w innych krajach jest fakt, ze bardzo często pokoje są tam wynajmowane na godziny.
Klientela to głównie młodzież trapiona odwiecznym problemem studenta, czyli jest z kim, ale nie ma gdzie.
Jeżeli to nie jest w stanie Wam przeszkodzić, w zamian za skromną opłatę dostaniecie pokój, wyposażony tak, że niejeden trzy- lub czterogwiazdkowy hotel w Europie mógłby się powstydzić.
Nawet suszarkę do włosów mieli z dyfuzorem(kazała napisać Małżonka).
Po odświeżeniu się krótki spacer do jadłodajni z sieci "SELFBAR"- jak sam nazwa wskazuje, miejsce samoobsługowe, z bufetem. Ale nie takim zwykłym bufetem, typu szwedzki stół. Na środku każdego stolika jest wmontowany gazowy grill, a w bufecie do wyboru nieprzebrane gatunki mięs, ryb, owoców morza i czego dusza zapragnie w postaci sałatek, dodatków i sosów.
Rambutany były na deser, trzeba było je podgrzać.

Grill w kulturze koreańskiej zajmuje poczesne miejsce, a tutaj za całe 10.000 KRW można sobie pofolgować do woli.
Co jakiś czas czas uprzejmy pan kelner zmienia płytę na grillu na czystą i nieprzypaloną, jeżeli kogoś najdzie ochota na zimne piwo czy kieliszeczek soju, czyli lokalnego napoju wyskokowego o oszałamiającej mocy 20% alkoholu-nic prostszego, wystarczy nacisnąć guzik dzwonka przy stoliku, kelner doniesie co trzeba wraz z nowym rachunkiem, opłatę należy uiścić przy wyjściu i tyle.
Uwierzcie mi, flaki wołowe muszą się grilować co najmniej 20 minut, inaczej są gumowe..

2 komentarze:

  1. Szkoda ze tak pózno zrodził ci sie taki pomysł, gdyby to było wczesniej moze bym sie załapał (szkocja-rafting) :)))
    a tak na poważnie , ciągnij to bo masz (macie) talent ,szkoda go zmarnowac.
    Czekam na dalsze relacje
    Przy okazji ta ichna waluta to ile pln?
    pozdrowienia
    Grzegorz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko znajdę fotki z naszej wyprawy do Nae Limits w Szkocji, to i skrobnę coś i o tym, jak masz u siebie, to podeślij, proszę.
      1 USD to jakieś 1060 wonów, czyli dla łatwiejszej kalkulacji 1000 KRW=3 PLN

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...