czwartek, 19 czerwca 2014

Polacy w Korei. To znaczy my. Wpis nie o Polonii.

Nie myślcie sobie, że Polonii tutaj nie ma. Jest, część z nas nawet jest do znalezienia w sieci. Jedna Pani pisze czasami książki , drugi Pan pracuje na południu w branży morskiej. Jeszcze inni uczą się i pracują.
Ale nie o nich dziś mowa.
Przyjechaliśmy tu w grudniu, Małżonka z inwentarzem nieco wcześniej, ja po uporaniu się z relokacją ruchomości w Europie-nieco później. W sam raz na Boże Narodzenie.
Do dziś nie wiem, kim był muffin. Chyba Mikołajem. Albo owcą.
W walizce przyjechały zmieniająca kolory świeczka, opłatek i sianko. A jakże.
Posłużyły za oprawę i świąteczny wystrój w jednym. Potem ja do pracy, Małżonka do pracy.
Po moim powrocie, okrzepnięta już nieco w tutejszych realiach Połowica rzuciła się w wir organizacji wycieczek, o których możecie sobie poczytać w archiwum tego bloga.( Po prawej stronie. Po kliknięciu na dany miesiąc ukaże się lista wpisów z danego okresu)
Na początku zaskakiwały rękawiczki, których nie trzeba zdejmować, by móc klikać w smartfona na mrozie, czy skutery sieci fastfood, dowożące do klienta hamburgery, przez całą dobę.
Notabene, nr telefonu na kuferku jest hasłem dostępu do sieci Wi-Fi w restauracji, w całym kraju taki sam.
Pomysł na biznes w kraju? Pory roku są tu podobne.
Różnice i podobieństwa pomiędzy Polską, a Krajem Spokojnego Poranka(Porannego Spokoju, jak kto chce, to wolny kraj) to fascynujący temat. Siłą rzeczy tutaj będzie o naszym punkcie widzenia.
Koreańczyków czytających ten blog, którzy nie potrafią uwierzyć, iż nie są jedynym na świecie krajem, gdzie występują cztery pory roku-przepraszamy.
Tak, tak-znakomita większość naszych lokalnych rozmówców okazuje nieskrywane i naturalne zdziwienie, na wiadomość, że jest jeszcze gdzieś kraj, w którym zimą pada śnieg, jesienią drzewa pokryte są pięknymi, kolorowymi liśćmi, a ludzie kiszą kapustę, jedzą tatara i gotują wywary na zupę, na przykład na żeberkach.
A już najbardziej otwierają ze zdziwienia buzie, gdy bez skrzywienia czy wołania o straż pożarną, zajadamy ze smakiem ich pikantne dania. Nie wiem, skąd w Korei bierze się przeświadczenie, że cudzoziemcy nie podołają ostro przyprawionym potrawom, ale wiem, że gdy grupa Amerykanów, mieszkająca tu już od kilku lat i przyzwyczajona i lubiąca lokalną kuchnię- podczas kręcenia programu dla lokalnej telewizji, została poproszona właśnie o przesadną reakcję na smak i ostrość kimchi, "bo na wizji to lepiej wygląda". Tak rodzą się miejskie legendy.

Szanuje się tu bardzo ludzi starszych. W autobusie naturalnym jest ustąpienie miejsca.
Zwykle wtedy osoba, której się tego miejsca ustąpiło, proponuje wzięcie na kolana. Poważnie mówię.
Niezależnie od płci i wieku. Ostatnio pani z energią wzięła na kolana. Moją siatkę z zakupami.
Taki barter.
W metrze już trudniej o to, by zapatrzony w ekranik telefonu młodzian, ustąpił miejsca staruszce.
Stąd też dedykowane osobom starszym, kobietom w ciąży etc. siedziska. I taka pozornie zniedołężniała kobiecina, bez skrupułów wykorzysta łokcie i laskę, by do tego miejsca dotrzeć.
Nie piszę tego złośliwie, bo zjawisko to jest tak nagminne i niezrozumiałe, że po prostu schodzimy  z drogi. Jak zdążymy.
Szacunku ciąg dalszy- pieniądze kasjerce, książkę koledze, czy kielicha współbiesiadnikowi-podajemy dwiema rękami. Jedna ręka dotyka(podtrzymuje łokieć) ręki podającej.
Przy stole też jest ciekawie-nie zaczynamy jeść, dopóki osoba najstarsza(wiekiem lub pozycją w grupie)tego nie zrobi.
Zależności w grupie opierają się między innymi na wieku. Osobie starszej okazujemy szacunek inaczej niż rówieśnikowi, czy osobie młodszej. W języku koreańskim są różne formy i zwroty, używane w zależności od tego,  z kim rozmawiamy.
Cudzoziemcom wybacza się potknięcia i uchybienia od etykiety, traktowane one są z przymrużeniem oka. Wiedzą przecież, że te białe ludzie to inne są i cieszyć się należy, że w ogóle próbują się zachować.
Z ciekawostek- to najstarsza w grupie osoba uiszcza w restauracji rachunek. Sporo się trzeba nagimnastykować, żeby się jakoś odwdzięczyć.
Najstarszy syn jest zobowiązany pomagać finansowo rodzicom. Stąd też niektóre kobiety wolą wyjść za drugiego syna, żeby nie musieć się dzielić z teściową.
Z jednej strony rodzice inwestują do czterdziestu procent swoich dochodów w wykształcenie pociechy, płacą grube pieniądze za kawalerki w pobliżu dobrych uniwersytetów(rejonizacja, adres zamieszkania reguluje dostęp do wybranej szkoły), dzieci siedzą w szkole od ósmej rano do dziesiątej wieczorem(do obiadu w państwowej szkole, po przerwie zajęcia już płatne), po to, żeby dzieci dostały dobrą pracę i mogły wspomóc rodziców na emeryturze.
Z drugiej strony, mniej zamożne osoby sprzedają na ulicy płody rolne ze swojego ogródka, czy zbierają makulaturę. Starsza pani czy pan, zgarbiona i ciągnąca wózek wypchany kartonami to widok codzienny.
Cały czas mówimy o kraju, w którym Produkt Krajowy Brutto na głowę wynosi ponad 30,000 USD.

Ale nie nam oceniać, jaką cenę płacą tutaj za przesiadkę z wozu, ciągniętego przez parę wołów, do Huyndae'ia. I to na przestrzeni dwóch pokoleń.
Swoją drogą, niemała musi to być cena- przechodziliśmy koło składu mebli, AGD i innych przydasi. Z drugiej ręki. Na pace półciężarówki, zaparkowanej przed wejściem-komplet mebli. Pomalowanych na czarno, wyglądających jak z laki. Przepięknie inkrustowanych masą perłową. Powtórzę-przepięknie. W sklepie nie było już nikogo. Wzięliśmy numer telefonu, zadzwoniliśmy dnia następnego. Okazało się, ze meble już spalone.
Nikt, absolutnie nikt nie rozumiał wyrażanego przez Małżonkę żalu.
"Na co wam to, przeca to późny Gierek, stare, brzydkie" było najpopularniejszym komentarzem.
Dopiero później jedna z koleżanek Małżonki przyznała, że chyba coś utracili w tej pogoni do przodu.
Na zdjeciu meble podobne do tych spalonych. W sklepie z antykami cena od 1500 USD w górę...
Źródło



A na koniec ciekawostka: w kawiarni, po złożeniu i opłaceniu zamówienia, dostaniecie coś takiego
Zacznie wibrować i młygać światełkami, kiedy Wasze zamówienie będzie gotowe do odbioru.

                                                 Wszelkie pytania mile widziane!

26 komentarzy:

  1. Witaj! Dziękuję za ten wpis, od 4 dni jestem w Korei, zostajemy tutaj z mężem na rok. Proszę, napisz jeszcze coś jeśli możesz o dekoltach: bo będąc na spacerze, widzimy że koreanki są zapięte prawie pod szyję w swoich bluzeczkach, bluzkach i sweterkach, natomiast śmiało pokazują nogi, prawie że pośladki czasem na wierzchu, ale dekolt jest schowany - czyli ja, chodząc z dekoltem (piersi nie na wierzchu:)) uchodzę na lekkich obyczajów? :) :D pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. I jeszcze kolejne 2 pytanka:

    - czytałam początek bloga, pierwsze 2 mce, i nie widzę poza tym że z Irlandii przylecieliście: jaki jest Wasz cel podróży tutaj?:) Praca? Czy turystycznie jakoś? hmm ciekawa jestem:)

    - czy wiecie gdzie w Suwon można spotkac miejsca z obcokrajowcami? Niestety jak na 4 dni i mnóstwo spacerów, spędzania czasu w restauracjach/pubach, na targu, nie spotkaliśmy jeszcze osoby która mówiłaby po angielsku, nie spotkaliśmy koreańczyka, a widzieliśmy tylko jednego obcokrajowca

    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witajcie! Polowa bloga jest w drodze do pracy, druga polowa w domu :) Dekolty nie sa niemile widziane, ale nie zdziw sie, jezeli w metrze Ci starsza pani zapnie guziczek od bluzki.
    Generalnie kobieta z dekoltem, nie mylic z kobieta z piersiami na wierzchu, bo takich na ulicy nie ma-to rzadkosc. Sugeruje raczej sie dostosowac :)
    Angielski nie jest tutaj mocna strona, nawet u nauczycieli angielskiego ;)
    Co do Suwon, to poczekaj, az odpowie Ci Malzonka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziekuję za odpowiedź:)

    A jeszcze pytania mi się nasunęły:

    1) czy jeśli NIE MAM koreańskiego, jest szansa abym mogła pracować / mieć staż za darmo nawet w obojętnie jakiej logistycznej firmie? :) mając angielski i rosyjski?
    Czy koreańczycy są bardzo twardzi w zasadach i ciężko mi będzie się dostać?

    2) Byłam pewna że angielski u nauczycieli jest mocny, bo czytałam i słyszałam od osób mieszkających w Korei że angielskiego mogą uczyć tylko native - to się zmieniło? :)

    3) Czy znacie może z Żoną stronę, gdzie mogę nauczyć się literek koreańskich? Szukam w internecie ale znajduje tylko te,gdzie widzę jak wygląda duża litera, a nie pisana taka, nie wiem gdzie jest dobre miejsce do nauki literek koreańskich:) Czy Wy uczyliście się liter?:)


    Dzięękuję! :) Bardzo się cieszę że trafiłam na Wasz blog, dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu Małżonka ;-)

      Niestety, nie znam nikogo, kto mieszka w Suwon, ale proponuję sprawdzić stronę Suwon expats: http://www.meetup.com/Suwon-Expats/

      Strony / społeczności pomagające w nauce Koreańskiego:
      https://plus.google.com/u/0/communities/110570100132366086464
      https://plus.google.com/u/0/communities/109306704526951797629

      Korean Language Class Center organizuje kursy koreańskiego w Seulu, są bezpłatne, zajęcia odbywają się od poniedziałku do piątku.
      E-mail: kfvn@naver.com
      Tel: (02)2151-6507, (02) 2151-6500

      Jak wspomniała moja połowica, większość uniwersytetów organizuje kursy dla obcokrajowców, wiec proponuje odwiedzić najbliższy.


      Tylko natives (UK,USA,CA itd) mogą uczyć angielskiego. Pracę najłatwiej znaleźć z paszportem, któregoś z krajów anglojęzycznych lub azjatyckich.
      Strona społeczności FB na której możesz poszukać bliższych informacji:
      https://www.facebook.com/groups/658301587514567/?fref=ts

      Trzymam kciuki za szybką aklimatyzację !


      Usuń
  5. Ad.1
    Nie pomogę, bo nic nie wiem na temat pracy dla Polaków w Korei. Z i BEZ znajomości języka.
    Ad.2.
    Jeżeli masz na myśli, że angielskiego mogą uczyć tylko obcokrajowcy z krajów anglojęzycznych, to masz rację.
    Ja miałem na myśli koreańskich nauczycieli tegoż języka.
    Ad.3
    Filmiki na YT są pomocne. Opanuj najpierw alfabet drukowany, łatwiej Ci będzie potem z literkami pisanymi.
    Do spotkań z obcokrajowcami polecam mimo wszystko Seul, choć i w Suwon na pewno będą, w końcu to duży ośrodek uniwersytecki. Pytanie tylko, jak szeroko pojmujesz pojęcie obcokrajowca :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za odpowiedzi:)
    Nasunęło mi się kolejne podczas kolejnego dnia tutaj:
    1) czy istnieje w restauracjach / pubach możliwość wzięcia czegoś na wynos? Byłam dzisiaj w 3 miejscach i pytałam czy mogę wziąć na wynos i mówili że nie ma takiej możliwości, zastanawiam się czy to reguła odnosząca się do wszystkich knajpek?

    2) szukałam wkładu do segregatora w KRATKĘ. Nie znalazłam ani jednego, tak samo jak ani jednego zeszytu w kratkę... wszystko w 1 linię, lub w kilka linii. Zeszyty w kratkę nie istnieją w Korei? Jak oni się uczą matematyki :P


    Pozdrawiam!
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szukaj knajpki z zaparkowanymi przed wejsciem skuterami, tam na pewno dostaniesz jedzonko na wynos.
      Sa tez jadlodajnie, ktore tylko dostarczaja jedzonko do domu, nie zjesz na miejscu.
      Sadzac po ilosci ulotek reklamowych, przyklejanych codziennie do naszych drzwi, w Wonju sa dziesiatki restauracji z dowozem. Nie wierze, ze w Suwon jest inaczej.
      Co do wkladu do segregatora, sprobuj dzialu papierniczego w sklepie DAISO, czerwone literki na bialym tle, napis zarowno po koreansku, jak i po naszemu. To sklep ze wszystkim, typu sklep za 1 EUR.

      Usuń
    2. Dziękuję ślicznie za te wskazówki, bardzo pomocne! :) Pozdrawiam:)

      Usuń
    3. Alicjo,
      tu ponownie zona powyżej odpisującego.

      Wybacz mojemu mężowi, o jedzeniu wie wiele, ale o zeszytach nie ma pojęcia, w końcu nie wyprawia dzieci do szkoły.....

      W Korei nie ma zeszytów w kratkę.
      Działania matematyczne rozwiązuje się w zeszytach w linie podzielonych na dwie lub trzy kolumny w zależności od długości działań.

      Co do DAISO zgodzę się z mężem, możesz także sprawdzić ArtBox - to siec sklepów odpowiadających sklepom typu Kreślarz w Polsce.

      Usuń
    4. Pewnie najwiekszy nacisk przykladaja do,,, algebry liniowej, ha ha ha :))

      Usuń
    5. Najwyraźniej tak :)
      A u Ciebie co tak cicho? Zapracowany taki?

      Usuń
  7. to "cos takiego" z ostatniego zdjecia w PL rowniez mozna spotkac, i to w coraz wiekszej liczbie miejsc

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze wiedzieć! Dawno nas tam nie było ;)
    Dziękujemy za wiadomość, a przede wszystkim za komentarz i odwiedziny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie ma w Korei czegos takiego jak "graph paper"? U nas sa. Tez do nabycia w Daiso :-)
    Bede w Seoulu w niedziele i caly dzien mam wolny? Troche czasu zajelo mi poustawianie wszystkiego, zeby tak wyszlo. Przepraszam za poslizg.
    Reflektowalibyscie na spotkanie?

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam pytanie jeśli mieszkasz w korei, wiesz coś o kobiecie koreańskiej chip-chan?>

    OdpowiedzUsuń
  11. Ile fajnych informacji! Nie nosić dekoltów (i tak nie noszę), uważać na staruszki w metrze i spisać ze skutera kod dostępu do sieci w MD. :)
    Jejku, jejku, co to będzie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie będzie, pomożemy jak przyjedziesz(przyjedziecie?) :)

      Usuń
  12. Dzień dobry,

    a czy może wśród przydatnych informacji macie też "namiary" na jakieś biuro podróży w Seulu, w którym pracuje ktoś polskojęzyczny (będę w Seulu na początku czerwca i w nawale obowiązków chciałabym też trochę pozwiedzać - najchętniej z przewodnikiem władającym mym ojczystym językiem . . .).

    Pozdrawiam.
    Katarzyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Katarzyno,
      nie ma o ile wiem, w Seulu biura, które świadczy taka usługę w języku polskim.
      Za dodatkowa opłatą dostępne są języki: niemiecki oraz rosyjski i francuski.
      W pakiecie z języków obcych jest chiński oraz japoński.
      Proszę o kontakt na swiatodpodszewki@gmail.com i konkretne informacje dotyczące dat pobytu, być może będę w stanie pomoc.

      Pozdrawiam

      Usuń
  13. To urządzenie wspomniane na końcu akurat w Polsce często się spotykam (i to w małych miasteczkach) :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam.
    Szukam kontaktu z Polakami mieszkającymi w Daegu, proszę o info;

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam.
    W dniach 19-25.03.2017r. będę w Daegu chciałbym nawiązać kontakt z Polakami tam mieszkającymi.
    Proszę o kontakt na maila; janusz.misztal@enea.pl

    OdpowiedzUsuń
  16. Też jestem ciekawa, jakbym ja odnalazła się w takim miejscu :) Póki co czeka mnie przeprowadzka lokalnie, zdecydowałam się wreszcie na zakup wrocław mieszkania i nie mogę się już doczekać, kiedy będzie po wszystkim!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...