Elita pali takie, reszta społeczeństwa.. |
..może się sztachnąć skrętem, |
Wielu
północnokoreańskich uchodźców, którym udało się wydostać ze szponów reżimu i
osiąść na stałe w Korei Południowej, działa aktywnie na rzecz rozpowszechniania
informacji o sytuacji faktycznej oraz powolnych zmianach, jakie zachodzą na
północy. Sprawa północnokoreańska wraca na łamy prasy co jakiś czas, głównie
za sprawą głowic atomowych, w mniejszym stopniu z powodu warunków życiowych
podwładnych dynastii Kim.
Mocarstwa
międzynarodowe od lat debatują nad rozwiązaniem kwestii północnej w pokojowy
sposób, organizacje humanitarne wysyłają paczki z żywnością, organizacje pozarządowe prowadzą
programy edukacyjne, nawet wykształcony w Szwajcarii, Kim Dzong Un świętując
swoje 30-ste urodziny sprowadził
koszykarzy MBA z kontrowersyjnym Denisem
Rodmanem, chcąc pokazać światu nieco inne, łagodniejsze oblicze reżimu (co z
drugiej strony, nie przeszkodziło mu w egzekucji własnego wuja Jang Song-thaek’a)
Międzynarodowe media pomijają
jednak milczeniem oddolne zmiany, jakie zachodzą w Korei Północnej. Stare
powiedzenie głosi, ze najpierw musi być gorzej, żeby później mogło być lepiej. Pewnie zastanawiacie się, kiedy było „gorzej”
skoro cały czas jest tam źle, ano było. W ostatnich latach XX wieku ekonomia
Korei Północnej, bardzo słabo zarządzanej, centralnej gospodarki jeszcze się
pogarszała,a złą sytuację dodatkowo pogorszyła klęska głodu w latach 90-tych, w wyniku
której zmarło co najmniej 2.5 mln osób.
To właśnie te wydarzenia spowodowały
złagodzenie polityki rządu w zakresie wolnego handlu. Pjongjang zezwolił obywatelom
na legalny handel podstawowymi produktami na bazarach. Co w konsekwencji zmobilizowało społeczeństwo
do zorganizowania szarej strefy handlu towarami z przemytu. W kraju, w którym
wszelka działalność gospodarcza zarezerwowana była wyłącznie dla państwa i w
którym to państwo dystrybuowało żywność a dostępność samochodów ograniczona
jest bardziej niż w Polsce w czasach, kiedy były one sprzedawane „na zapisy”,
jaskółki wolnego handlu sprzedają muzykę, filmy i prasę z przemytu. Podarz na
towary luksusowe takie jak szybkowary do ryżu, kolorowe zeszyty czy radia jest
ogromna.
W Polsce w latach realnego socjalizmu,
u szczytu jego rozkwitu radia Wolna Europa czy płyt Rolling Stones słuchało się
ze ściśniętym gardłem i bijącym sercem.
Północni Koreańczycy słuchają z równie bijącym sercem płyt z K-POP,
oswajając się powoli z opisywanym w tych piosenkach wolnym światem. Pokolenie
dzisiejszych 25-latków określanych, jako Jangmadang,
czyli Pokolenie Szarej Strefy to
pierwsze pokolenie, które zetknęło się Amerykańską kinematografią, Południowo
Koreańskimi operami mydlanymi, płytami DVD, telewizorami oraz szczątkowymi, ale
jednak wystarczającymi do obudzenia myśli wolnościowych informacjami o życiu w
kraju, który nie jest centralnie zarządzany. Trudno sobie wyobrazić, aby
Koreańska Partia Robotnicza przewidziała w jak dużym stopniu dążenie do wolnego
handlu zmieni nastawienie obywateli do kwestii polityki “juche” opartej na założeniu
zupełnej samowystarczalności kraju, którego produkcja jest wystarczająca na
potrzeby własnego rynku.
Niepozorne
bazarki niosą jeszcze jedno, poważne zagrożenie dla Północno Koreańskiego
reżimu, a mianowicie zachwianie doktryny systemu kastowego zwanego „ songbun”,
który powstał dla chronienia lojalnych wobec rządu. Członkowie Partii mieli tradycyjnie szerszy
dostęp do żywności i towarów pierwszej potrzeby, obecnie może nabyć je każdy,
kto ma na to środki finansowe, co paradoksalnie wysyła społeczeństwu sygnał, że
nie lojalność wobec wodza a pieniądze zapewnią Ci upragniony telewizor (o którym notabene śpiewał Lady Pank).
Kultura Pop
zawsze obecna była na froncie walki o wolność, prawo do wyrażania własnych
poglądów, równouprawnienie, walkę z ksenofobią, przemocą czy rasizmem w różnych
jego odmianach. Rysiek Riedel śpiewał o kwiatku wetkniętym do lufy a John
Lennon o pokoju w Imagine, te piosenki zostawiły piętno na społeczeństwie
tamtego okresu zarówno w PL jak i w USA. Być może piosenki K-pop i słodki świat,
jaki jest w nich opisany spowodują zmiany, których ani armia rosyjska, ani
głód, ani publiczne egzekucje nie obudziły w ludziach…..Potrzeby wolności.
W sobotnie popołudnie, organizacja NUAH, założona na seulskim uniwersytecie przez uciekiniera z Północy, zorganizowała na jednym ze skwerów targowisko, na wzór tych w Północnej Korei.
Towary wystawione na straganach były takie, jak można kupić na prawdziwym czarnym rynku. Czy też w szarej strefie, jak kto woli. Było jedzenie:
W rolach głównych soja i kukurydza, ryż i mięso są za drogie na co dzień. |
Lokalne i przemycane trunki. |
Były też artykuły pierwszej potrzeby jak wiadra czy miski( w Korei Płn. woda bieżąca w kranach jest tylko w stolicy, reszta kraju musi sobie radzić, czerpiąc wodę z rzeki.
Były telewizory, często jeszcze czarno-białe. Bardzo często stanowiące o zamożności rodziny, bo status panny młodej oceniany jest po tym, czy wnosi ona w posagu używany telewizor.
Partyjni notable miewają płaskoekranowe telewizory ze znienawidzonego Południa, lub z Japonii.
Znaczki i banknot z portretami najważniejszej rodziny w kraju. |
Jeszcze inna grupa uchodźców została zadenuncjowana w prochińskim Laosie i odesłana do ojczyzny. Ostatni raz widziano ich, jak na antenie północno-koreańskiej telewizji, ze łzami w oczach dziękowali wodzusiowi za umożliwienie powrotu do kraju...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz