Tutejsza wersja Alei Gwiazd. Chodnik przed czeską i hiszpańską restauracją. |
Po II wojnie światowej Amerykanie przejęli japońskie kwatery, wyjechali cztery lata później, by powrócić po dwóch latach, by walczyć w wojnie koreańskiej. Itaewon stało się miejscem, gdzie dzielni amerykańscy żołnierze mogli dać upust swym chuciom i generalnie uciec od skoszarowanej rzeczywistości swojej bazy.
Zdziesiątkowana przez wojnę i głód Korea Południowa mogła być równa Stanom Zjednoczonym na papierze, ale w rzeczywistości wyglądała raczej jak państwo wasalne. Nic nie reprezentowało tego lepiej niż Itaewon i podstawa ówczesnej lokalnej ekonomii- prostytucja.
Do końca ubiegłego wieku była to dzielnica, gdzie szanujący się Koreańczyk nie postawiłby nogi.
Media opisywały to miejsce jako pełne kryminalistów, często czarnych, gwałcących co popadnie, handlujących narkotykami, generalnie Sodoma i reszta.
W 1983 roku rada miasta ustanowiła Itaewon specjalną strefą turystyczną. Pojawiło się więcej sklepów, szczególnie ze skórzaną odzieżą, mające przyciągnąć turystów i ich jeny i dolary. Podczas igrzysk w 1988 wielu fanów sportu było kierowanych właśnie tutaj, by zostawić trochę tak niezbędnej twardej waluty. Na marginesie: po podpisaniu przez RFN i Koreę Płd umowy o zatrudnieniu wykwalifikowanej siły roboczej w 1963, nad Ren przyjechało w sumie około 8 tysięcy mężczyzn, głównie do pracy w kopalniach oraz około 10 tysięcy kobiet, które znalazły pracę jako pielęgniarki. Tak zdobywała zagraniczną walutę i budowała swoją gospodarkę dzisiejsza potęga ekonomiczna. Filipiny tak robią do dziś, trudno znaleźć kraj lub zawód, w którym nie występuje filipiński pracownik, a jednak potęgą ekonomiczną nazwać Filipin nie można.
Ciekawe zagadnienie o podłożu socjologicznym. Może jeszcze nie nazbierali wystarczająco dutków, żeby otwierać drugiego Samsunga.
Bliskość ambasad krajów muzułmańskich, zależność Korei od dostaw ropy z krajów Zatoki Perskiej i chęć poprawy stosunków dyplomatycznych z tymi państwami spowodowały, że na darowanej przez prezydenta Park Chung-Hee ziemi, w 1976 roku został otwarty meczet. Pomimo, że w latach 70-tych w Korei mieszkało szacunkowo 3 do 4 tysięcy muzułmanów, dziś w okolicy można zamówić pielgrzymkę do Mekki, kupić burnus i zjeść w restauracji halal. Klientami są zarówno lokalni wyznawcy islamu, jak i liczni napływowi robotnicy, z krajów muzułmańskich.
Bombay grill- pyszny obiad dla dwojga, zestaw nie do przejedzenia, zabraliśmy resztę do domu. |
Słodka jak ulep herbata jabłkowa i jeszcze słodsza baklava. Pal sześć biodra! Kelner, noch einmal! |
Zarówno w weekendy w nocnych klubach, jak i w słoneczne popołudnia w tygodniu spotkać można Koreańczyków, którym przejadło się Gangnam i tutaj sprawdzają, czy ich hamburger będzie podany zgodnie z fazą księżyca i pasującym do niego piwem.
Źródło. |
My jeździmy tam do hinduskiego sklepu. Po niemiecki pumpernikiel.
A zaglądaliście już do tego sklepu z polską ceramiką na Itaewon?
OdpowiedzUsuńNie zaglądaliśmy, ale tylko z tego powodu, że jak się okazuje, sklepiki z ceramiką z Bolesławca rozsiane są po całym kraju.
UsuńNo, czy w Busan jest, to nie wiemy, bo nie widzieliśmy, ale zakładamy że jest.
Bo w Wonju, tuż koło domu-jest. Wysyłaliśmy zdjęcia stamtąd rodzicielkom już zimą :)
ARCYciekawe (nie, nie dlatego, że jest tam wątek muzułmański, choć to też ciekawe bardzo) i świetnie napisane. Aż szkoda, że już się skończyło, ale zdanie kończące - wynagradza ból. Uhahałam się jak zwykle :-)
OdpowiedzUsuńNie powiem, że wątek był z dedykacją, bo nie lubię kłamać:). Ale z myślą o-na pewno.
UsuńSkoro jakaś kultura jest obok i ma coś do zaoferowania, to się nią interesuję. Fascynacja kuchnią, starożytną astronomią czy medycyną kultury arabskiej nie przeszkadza mi postrzegać co bardziej fundamentalnych jej przedstawicieli jako "towel-heads" :)
Ale nie z braku szacunku, raczej z braku zrozumienia.
A jak jeszcze zjawisko prezentowane jest przez poniekąd Hanyskę, to patriotyzm lokalny bierze górę :P
Dużo rzeczy obracam w żart, ale nie spodziewałem się nigdy, że teksty pisane znajdą odbiór i poklask :P
Nawet mi do głowy nie przyszło :-). I też nie lubię kłamać i hipokryzją się brzydzę. Jest coś takiego we mnie, a może szerzej w człowieku, że jak zobaczy gdzieś coś, co go dotyczy, to mu jakoś tak cieplej w okolicach osierdzia. Tu ten efekt wywołał wątek muzułmański i tablica polska :-).
UsuńBycie muzułmanką, życie w kraju arabskim nie przeszkadza mi nie rozumieć, a nawet zwyczajnie bać się niektórych "pobratymców". Jednocześnie żyję tu w przekonaniu potwierdzanym każdego dnia, że 99% pobratymców to normalne ludzie som.
Poniekąd Hanyska, jest Gorolką. Ze Śląska jednakże. Poniekąd Hanyska studiowała i przez chwilę mieszkała u Hanysów, ale większą część życia jednak u Goroli. Teraz możesz zawęzić poszukiwania piekarni na Jagiellońskiej :D.
Wiesz ilu ja się rzeczy nie spodziewałam? Chyba 99% mojego obecnego życia nie spodziewałam się wcale :-).
W miarę możliwości wątki będą kontynuowane. To zależy, co mnie akurat natchnie ;)
UsuńJestem wyznawcą hanyskiej teorii, ze dzielą się oni(my) na pnioki, krzoki i ptoki. Etymologia wywodzi się od ilości pokoleń, którymi jednostka może się poszczycić zamieszkując na Śląsku i skąd pochodzą rodzice delikwenta.
Pierwszym miejscem(nie powiem miastem), które przychodzi na myśl na hasło Gorol jest wiadomo- miejsce, nad którym gołębie zaczynają latać do góry brzuszkami, czyli Sosnowiec. ;)Rodzinne powiązania mam niejako z Dąbrową G, a konkretnie dzielnicą gołych nóg.
Aa, a wg teorii to żem krzok. Chyba. Nie, żebym dbał akurat. Podwójnej kompetencji językowej, jeżeli o gwarę chodzi-nie jestem.
Islamic Bookstore??? :) Faktycznie jest tam wszystko! :)
OdpowiedzUsuńChomiczku, idąc od głównej ulicy w górę, najpierw jest Hooker Hill, potem Homo Hill, a potem Halal Hill.
UsuńI każda nazwa znaczy dokładnie to, co znaczy. Tak, jest tam wszystko :D