środa, 11 marca 2015

Szał zakupów na Myeong-dong 명동

Myeong-dong to jedno z najbardziej zatłoczonych miejsc Seulu, będące jednocześnie rajem dla kochających zakupy. Każdy shopaholic powinien unikać tego miejsca jak ognia, ponieważ dłuższe przebywanie w tym kwartale miasta możne skutkować koniecznością uruchomienia swojej karty kredytowej z czego nasz bank będzie oczywiście bardzo zadowolony zważywszy na wszelkiego rodzaju opłaty jakie poniesiemy spłacając kredyt.  W sumie, kupując na "wyprzedaży" zapłacimy i tak więcej niż w przypadku przemyślanych i rzeczywiście potrzebnych zakupów.       




A pokus na Myeong-dong nie brakuje. Są tu i ci najwięksi jak LV, Tiffany, Hermes czy mój ukochany Burberry ulokowani w kompleksie Shinsegae Department Store, są także marki przeznaczone dla tzw. mass class czyli H&M, uwielbiana przeze mnie ZARA, GAP czy wreszcie bardzo popularna w Azji marka UNIQLO



Znajdą tu coś interesującego także miłośnicy straganów. Na środku szerokich ulic przecinających Myeong-dong ustawiona jest cała masa stolików z przeróżnymi akcesoriami. Jest tu sporo Chińskiego plastiku, ale znaleźć można coś ręcznie robionego, choć, po takie rzeczy lepiej pojechać na Insadong lub w okolice Ewha Womans University )   
Raj dla fanów K-pop, można sobie kopić...skarpetki z ukochana gwiazdą


Wszyscy, którzy choć troszkę interesują się Koreą, wiedzą jaką potęgą jest tu przemysł kosmetyczny. Ja nie jestem w temacie biegła, ale jeśli macie ochotę zagłębić się i poczytać dokładnie co w trawie piszczy polecam zajrzeć na blog Gangnam Freaks. W Myeong-dong na jednej ulicy kupicie produkty od Etude house (tu polski akcent; robiąc kiedyś jakiś brand research natknęłam się na informacje, że twórcy Etude house nawiązali przy tworzeniu nazwy do Szopena i jego twórczości, choć, przyznam, nie jestem przekonana, czy nie postrzegają go jako Francuza) przez Missha po Sulwhasoo. Na kilku, sąsiadujących ze sobą ulicach kupicie wszystko, czego tylko dusza zapragnie w związku z czy, Myeong-dong zatłoczone jest zawsze, ale gdy przychodzi Korea Grand Sale (a rzeczona właśnie w chwili obecnej trwa) ludzi, a w szczególności kobiety zdaje się ogarniać szaleństwo w czystej postaci. 


Komentarz uważam za zbędny...tylko w Korei :)
Kilka dni temu wybrałyśmy się z koleżanką do katedry na Myeong-dong, wracając chciałyśmy usiąść na kawę i...znalazłyśmy wolne miejsce dopiero w czwartym Starbucks-ie, a i to po czekaniu, aż poprzedni, okupujący stolik wstaną i udostępnią nam miejsce. Ktoś pomyśli, co za problem że dopiero w czwartym? Niby żaden, ale dla wizualizacji tego, jaki ruch panuje obecnie na tych kilku ulicach informuję, że jest tu 10 Starbucks-ów, w większości piętrowych i niezliczona liczba innych sieciówek, nie wspominając mniejszych kawiarenek sieciówkami nie będących. Koleżanka, Koreanka raczej nie pije kawy w żadnej innej sieci oprócz wspomnianego Starbuks-a, toteż trzeba się było nachodzić, żeby znaleźć stolik.

Katedra na Myeong-dong. W tym kwartale miasta jest i coś dla ciała i coś dla ducha.
W Myeong-dong znajduje się też sklep a właściwie galeria handlowa, przez którą moja wiara w ludzi i tworzone przez nich korporacje po raz kolejny została nadwyrężona. Ja dalej naiwnie wierze, że nie wszyscy pracujący "dla kapitalistów" są źli. W końcu sama byłam częścią tej machiny. 
 Kiedy jednak moim oczom okazał się Lotte Young Plaza zwątpiłam w możliwość ucieczki młodych konsumentów od opanowania ich życia przez pryzmat postrzegania świata jaki prezentował Jobs - "mam rzecz, ponieważ na nią zasługuję". 
Nie posiadam jej dlatego, że jest mi ona niezbędna do egzystencji, nie dlatego, że wniesie w moje życie pozytywną wartość, miłość, a dlatego, że będę wyglądał lepiej, zmieniał się z trendami (czyli narzuconym sposobem myślenia i postrzegania świata) a moje jestestwo, kiedy już dorosnę będą definiowały aplikacje takie jak ta opisywana przez BBC Technology News, która informuje nas co ile kosztuje na mijanej przez nas wystawie sklepowej. 



Podziemna galeria handlowa na Myeong-dong to jedna z największych w mieście. W niedziele, wcześnie rano jest zupełnie pusta, w tygodniu, dziennie robi tu zakupy kilkaset tysięcy ludzi.
Zaznaczam, że nie jestem wrogiem konsumpcjonizmu a raczej sceptykiem, szczegolnie, jesli chodzi o wpływ na młode, kształtujące dopiero swoją świadomość umysły. 
Kiedyś czytałam ciekawy wywiad w Zwierciadle z  Katarzyną Szantyr-Królikowską, która problem "hodowania" lojalnych konsumentów opisała w ten sposób:
"W konsumpcjonizmie chodzi o coś więcej: dziecko ma być ewangelistą marki! I pozyskiwać dla niej nowych wyznawców. Trzeba pamiętać, że dla małego człowieka najważniejszym punktem odniesienia jest grupa rówieśnicza. Jeśli wśród dzieci panuje kult jakiejś marki, rodzice przeważnie są bezbronni."

Wracając do tematu Myeong-dong; zajrzyjcie do tej dzielnicy, kiedy zawitacie do Seulu. Naprawdę warto, pomimo a może przede wszystkim (w zależności kto, co lubi) ze względu na obecność Lotte Youth Plaza ;)

 
Dojazd:
Linia 4,stacja Myeong-dong, wszystkie północne wyjścia, najwygodniej nr. 6
Euljiro 1 (il)-ga,  wyjścia południowe, najwygodniej nr.7/8

Na Myeong-dong znajdują się także dwie informacje turystyczne, jedna prowadzona przez Seoul Government, druga przez Koreańską Organizację Turystyczną 
.   
 


 

12 komentarzy:

  1. Blog Świat od podszewki do posłuchania w bezpłatnej aplikacji AUDIOBLOG! Aplikacja od jutra proponuje premierową odsłonę:nowa, przejrzysta grafika, podział na kategorie blogów ( blog Swiat od podszewki będzi edostępny w kategorii ŚWIAT-TO LUBIĘ").Nowy pulpit nawigacyjne, możliwość dodawania ulubionych blogów do playlisty, liczne udogodnienia, elegancja, funkcjonalność-zapraszamy:) więcej na : www.audio-blog.pl ZAPRSZAMY autorów blogów z krajów azjatyckich-wciąż poszerzamy nasze grono! Dołącz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo nam się podoba nazwa kategorii :)
      Pasuje idealnie!
      Zainteresowanych zapraszamy do kliknięcia na logo aplikacji, po prawej stronie!

      Usuń
  2. Wciągnęło mnie, zachłannie przeczytałam całego posta i wciąż jestem przy zdjęciu, gdzie komentarz jest tylko zbędny w Korei.... Zagięło mnie. Myślę.
    Co do zakupów markowych jestem po doświadczeniu takim: spodnie Wranglery zakupione za dużo kwotę ( to były czasy gdy marki nie hasały sobie ot tak po sklepach) czarne, były prane z czarnymi normalnymi, ze zwykłymi nieorginałami dzinsami.... ow orginały zszarzały i po czerni zostało wspomnienie zaś te niemarkowe były czarne jak heban nadal - ta sama ilość prań, ta sama temp, ta sama pralka, ta sama lewa strona , ten sam proszek ku jasności. No i tyle jeśli chodzi o "markowość" ale dobra jakościowo rzecz sama się obroni bez metki. Choć nie powiem, skłonności mam...święta nie jestem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wykrztuś z siebie, jak już Cię wyprostuje :)
      Bo nie każdy wie, że są marki i marki. A producentom nie zależy na rozpowszechnianiu wiadomości, że szyje się toto pod Kaliszem, z tkaniny sprowadzonej z Bangladeszu. Metki pewnie też stamtąd ;)
      Fakt, ze coraz trudniej o dobrą jakość, bardzo często idzie właśnie w parze z ceną, w którą wliczone są nie tylko rzeczywista wartość, ale i nakłady poniesione na promocję.

      Usuń
  3. Lotte young plaza uwielbiam ;p w ogole tez nie jestem mega fanka konsumpcjonizmu i w Korei troche mnie to przeraża, ale jak wchodzę w te sklepy, promocje, fajne rzeczy etc to i tak wydaje wiecej niz bym chciala. Ogolnie moglabym wydawac pieniadze jako hobby. A pozniej miec milion rzeczy w ktorych bym nie chodzila. W Polsce w ogole nie czuje takiej potrzeby. Super wpis, podobaly mi sie ciekawostki o markach
    pozdr,
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hobby zmieniające się w zależności od lokalizacji osobnika na globie? Ciekawe. Tu dopiero działy marketingu mają pole do popisu ;)

      Usuń
  4. O brandingu, konsumpcjonizmie obszernie można przeczytać w książce Naomi Klein "No Logo". Jedni lubią takie zakupy inni nie. W każdym razie z pewnością jest w czym wybierać, przebierać i co widać kolorów nie brakuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja szanuję Panią Klein za probe zwrócenia uwagi na stan faktyczny i podziwiam za postrzeganie świata w różowych okularach.
      Aktywiści będą organizowali marsze, pogadanki, wydawali co jakiś czas bestsellera a korporacje dalej tworzyły i ścierały kraje z powierzchni ziemi. Jedyne, co można zrobić to świadomie zaadoptować się do sytuacji i uważnie śledzić każdy swój ruch; to jedyne, na co mamy jeszcze (choć w coraz mniejszym stopniu) wpływ.
      Prawda jest taka, ze bez niektórych logo żyć mogę np. Cola, ale bez logo np. Shell czy LV już nie. Przy tym mam pełną świadomość w jaki sposób działają w/w korporacje i jestem przekonana, ze nie jestem jedyną świadomie akceptującą stan faktyczny osobą na świecie.

      Usuń
  5. ech, marzę żeby polskie sklepy tak wyglądały, a nie szare bure budynki z małymi napisami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy szare i bure nie są bardziej interesujące?
      Nigdy nie wiadomo, co można znaleźć w środku.
      A tu kolory krzyczą, wchodzisz do środka i ...... chińszczyzna i to dolnopółkowa :)
      Sklepy do których chcesz wejść w Seulu nie maja neonów.

      Usuń
  6. kiedyś weszłam na stronę Etude House i było tam napisane, że inspirują się polskim kompozytorem Fryderykiem Chopinem więc pewnie wiedzą, że polak :D
    a co do samej dzielnicy bardzo chętnie bym odwiedziła i należę do grona osób, które kochają zakupy więc takie miejsce to dla mnie raj

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż więc Cię powstrzymuje, droga Anonimowa, przed odwiedzeniem?

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...