Dziś o owocu oraz deserze z gatunku „wielkim
fanem nie jestem”, ale są do tego stopnia koreańskie, że mieszkając w Korei nie
da się o nich nie wspomnieć; mowa o hallabong (한라봉),
czyli o mandarynko-pomarańczy rodem z wyspy Jeju.
Góra Hallasan na Jeju źródło |
Owoc, nazwę
swoją wziął od terenu, na którym jest uprawiany, czyli okolicy góry Hallasan
na Jeju.
Łączy on walory smakowe pomarańczy i
mandarynki, czasem jest nieco cierpki i ma jedną, ważną zaletę, jest bogaty w witaminę
C.
Po lewej hallabong, po prawej, mandarynka |
Podobnie jak w Polsce, w przypadku mandarynek
hallabong najpopularniejszy jest zimą.
Po za Koreą, owoc lubiany jest w Japonii, ale
i na innych rynkach można go już dostać, więc, jeśli ktoś pragnie spróbować, proszę
szukać owocu pod nazwą dekopon.
Dlaczego owoc występuje na rynku międzynarodowym pod inną nazwą pozostaje dla mnie
tajemnicą.
Bingsu z hallabong |
W zeszłą sobotę, w przerwie zakupowej, usiadłam
ze znajomą na kawę i deser w nowo wybudowanym kompleksie LOTTE na Jasmil (to
tu, w ubiegłym roku rezydował DuckProject). Na piątym piętrze w kompleksie znajduje się szereg małych bistro oraz
kawiarenek zaaranżowanych na wzór Myeongdong
z lat 60-70-tych. Bardzo przyjemne miejsce. Deser z hallabong natomiast przeżyciem
był nieco mniej przyjemnym i faworytem moim nie został.
Było to zimowe wydanie bingsu. Bardzo lubię
bingsu z zielonej herbaty, na który przepis znajdziecie tu, więc, jakoś naiwnie pomyślałam, że i wersja z hallabong
przypadnie mi do gustu, niestety nie. Cierpki w smaku deser jakoś mnie nie przekonał,
ale przecież nie wszystko musi nas zachwycać ;)
Na zdjęciu wygląda smakowicie :) ja osobiście wolę klementynki, czyli na słodko :) więc cierpki deser chyba by mi także nie podszedł, ale z ciekawości bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuńOpóźnienia w odpowiedziach wynikają z faktu, że zaglądamy pod podszewkę na wakacjach :)
UsuńJest tu zdecydowanie cieplej niż w Korei w lutym. Śniadania głównie składają się z owoców :D