środa, 4 marca 2015

Bali o zachodzie słońca

Jaśnie państwa nie ma w domu,  wzięli gorzkie żale i poszli na roraty.

Innymi słowy, nie udało nam się napisać na dziś nic ciekawego, z różnych względów.
Dla osłody zdjęć kilka, w końcu to środa, wpis musi być.
Nikt nie mówił, że wyłącznie słowo pisane się liczy.
Pismo obrazkowe też.

Plaża, Canngu.
Drzwi. Chcielibyście takie?

Przydomowa świątynka. Przy KAŻDYM domu. Różnią się zamożnością wyposażenia.

Przydomowy ogródek. Drzewo chlebowe.

Przydomowy ogródek. Stara znajoma, czyli papaja. Niedojrzała.

Przydomowy ogródek. Kwiat plumerii, frangipani, kolejny stary znajomy.

Klasyczny, balijski tandem.

Oszpilna jadalna, jaja węża, snake fruit, salak. Owoc areki.

30 komentarzy:

  1. No i już mnie wzięło. Magia! To pierwsze zdjęcia, to nie słowo, to poezja. Uwielbiam takie impresje nieba.C u d o w n e! Pozostałe fotografie to istna egzotyka, więc przyciąga niczym magnes.
    Obrazem czasem można powiedzieć niż słowem ;) Pięknego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, ależ żywiołowy komentarz!
    Przejrzałem, na razie pobieżnie Twoje miejsce i już chyba wiem, że masz tak zawsze ;)
    Dziękuję za życzenia, a jak Tobie poszło wczoraj polowanie na pomarańczowe zajścia słoneczne z Dyndalskim?

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tego post będzie i to już wkrótce bo.... przeszłam samą siebie!
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez pośpiechu, bo wiesz, pchły etc ;)

      Usuń
    2. Z tymi, to raczej że bez!
      :)

      Usuń
    3. - Pani, czy Pani oszalała?! A na cholerę mi bez?!
      (w dodatku w marcu ;) )

      Usuń
  4. Koniec śWIATA, Wy pisać czasu nie macie, ale żebym ja czasu od środy nie miała balijskiego zachodu słońca nad Wielką Wodą pooglądać?!
    Ale pięknie.... to jest jednak magia i moc taki ocean. I słońce.
    A z reszty najbardziej spodobał mi się skuterek. Może być z deską, choć ogarniam tylko windsurfing, bez żagla chyba bym nie dała rady :-)
    Dowiedziałam się też, że węże mają ...no, to co wynika z podpisu pod zdjęciem. Podróże, nawet te wirtualne, bardzo kształcą! :D
    A jak smakuje taki owoc z drzewa chlebowego? Bo podejrzewam, że nie jak chleb? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Środa była raptem wczoraj, każdemu może się zdarzyć bardziej zapracowany dzionek ;)

      Zdjęcie robiła(jak wszystkie tutaj) Małżonka, ja siedziałem na falochronie z butelką Bintanga.
      Skuterki tam są baardzo popularne, my też korzystaliśmy, podczas pobytu na Lembongan(tam sa tylko skuterki, albo busiki, nie ma samochodów).
      Popularność ta daje się we znaki, kiedy w korkach skutery wyprzedzają auta. Z obu stron.. Naraz..
      Zresztą Indonezja ma tak w ruchu drogowym:
      Reszta świata Indonezja
      -Zielone- Jedź - Jedź
      -Żółte- zwolnij, przygotuj się do zatrzymania -Jedź szybciej
      -Czerwone- zatrzymaj się -Rozejrzyj się, czy nie ma glin, potem jedź

      Owoc dżakfruta ;) gdy dojrzały, smakuje pomiędzy ananasem i bananem, słodki.
      Niedojrzały jest wykorzystywany w kuchni wegetariańskiej, bo smakuje rzekomo podobnie do kurczaka. Dodawany jest np do curry.

      Usuń
    2. Dlaczego mi się to zdarza 29 dni w miesiącu? ;-)
      Małżonka wielce utalentowana! :-)
      Napisałeś, że nie ma tam samochodów, a potem, że skuterki wyprzedzają z obu stron naraz auta. To są samochody czy nie ma? A może auta to nie samochody? Jestem dociekliwa, a nie złośliwa :-).

      Rzadko to mówię, ale mylisz się Świecie :D to nie jest: reszta świata kontra Indonezja, bo np. u nas też:
      - zielone = jedź
      - żółte = jedź szybciej
      za to
      - czerwone = jedź jeszcze szybciej
      :-D

      To ja bym spróbowała dzisiaj w wersji niedojrzałej :-).

      Usuń
    3. Rozumiem, że ulubiony miesiąc w takim razie to luty?

      Pod wieloma względami, ale to ja w tym domu dałbym kawałek chrzanu do pogryzienia ;)

      Napisałem, bo jak zwykle posłużyłem się moim ulubionym narzędziem, czyli skrótem myślowym.
      Na Bali skuterków atakujących zewsząd- milijony.
      Na Lembongan(mała wysepka OBOK Bali) - samochodów nie ma. Ot, i cała historyja

      Rzadko to mówisz, czy rzadko Świat się myli, hę?

      Chapnij węża, ponoć w większości "tastes like chicken".

      Usuń
    4. Taaaa. A tak naprawdę to najbardziej nielubiany :-).
      No tak... też mi się zdarza (a potem ... no właśnie - jak gęsto trzeba się tłumaczyć), a jednak zabrakło mi ajkiu, żeby odpowiednio Twój skrót myślowy zinterpretować. Ale przynajmniej wiesz, że nie czytam po łebkach i chcę zrozumieć :-).
      Fajny taki świat bez samochodów ... Skuter urzekł mię okrutnie. Ciekawe jakby się na takim jeździło w abaji ...

      Rzadko to mówię...., bo Świat rzadko się myli (a spróbowałabym powiedzieć inaczej :P). Nie no serio, jesteś Świecie bardzo wszechstronnie wiedzący. Czapka z głowy i pokłon do ziemi.

      Serio wąż jak kurczak? Nie próbowałeś? Tylko kiedy ja chciałam tak po wegańsku ...

      Usuń
    5. Cóż za uporządkowana konwersancja.
      No to jadziem:

      Który zatem jest miesiącem ulubionym i ewentualnie dlaczego ci on taki jest?

      Uważam, że to nie Tobie ajkiu brakło, tylko to ja, jako nadawca komunikatu, nie spełniłem swoich obowiązków wobec odbiorcy, żeby zostać należycie zrozumianym ;)

      Dociekliwość umysłu jest cechą wielce pożądaną, . Świadczy o chęci zrozumienia, nabycia wiedzy, czasem o inteligencji.
      Fajnie jest prowadzić dyskurs ze świadomością, że druga strona nie ziewa.

      Jakby się jeździło? Myślę, że po prostu tak.
      A tak w wersji desert gangsta ;)

      Komplementa zwykłem przyjmować z należnom godnościom osobistom. I skromnościom wrodzonom.
      A poważnie, to dziekuję za połechtanie męskiej próżności. Małżonka przeczyta, to mi da wszechwiedzę :D

      Tak mówią ci, co spożywali. Ja nie miałem dotąd takiej okazji. I nie szukałem. Co nie znaczy, że gdybym w menu zauważył, to nie spróbowałbym.
      Po wegańsku?? To może jeszcze jajka i miód odrzuć! :D

      Usuń
    6. Jak na uporządkowanych ludzi przystało :D.
      Hm. Grudzień, bo to taki czas, gdy jeszcze nie ma się dość zimy i się człowiek cieszy z kominka i świec i maślanych ciasteczek ;-), no i dlatego, że w grudniu urodziny ma moje pacholę :-) i to był najważniejszy dzień w mem życiu i cieszymy się i radujemy codziennie od dnia tego, a co roku przygotowujemy i przeżywamy szczególnie. Październik, bo jest przeważnie piękny i, bo mam urodziny. Wiem, że może to gupio, żeby stara baba się swoimi urodzinami ekscytowała, ale w wieku 21 lat byłam na krawędzi, uratowano mi życie, potem latami walczyłam z chorobą i każdym kolejnym rokiem cieszę się jak ...gupio :-).
      I kwiecień jak wybucha wiosna. I czerwiec i lipiec za wakacje w Polsce. I sierpień za łany zboża i poranne mgły i zachody słońca.
      Chyba udzieliłam odpowiedzi szerszej niż oczekiwano? :-) Ale ja w sumie lubię każdy miesiąc, poza lutym właśnie (zmęczenie zimą, pragnienie wiosny, kryzys połowy roku). Kiedyś nie znosiłam jeszcze listopada i stycznia, ale teraz listopad tutaj wygląda jak polski październik (choć nie złoty ;-), a styczeń to ... to przedłużenie grudnia.
      Ze względu na długość odpowiedzi - resztę dopiszę w kolejnym komentarzu. Zachowując porządek obrad, rzecz jasna. A Świat? Jaki miesiąc lubi najbardziej? A małżonka? Czy podzielacie preferencje w tym zakresie?

      Usuń
    7. I dalej ...
      Zdecydowanie fajnie i mamy już nawet fanów naszych dyskursów ("na poprawę humoru czytam sobie Twoje i Świata dialogi", "Uwielbiam Świata i Twoje dialogi"), to może fanklub założymy ;-).

      Świecie! Miej litość dla mojego sprzętu. I uzębienia! Kolejna wyryty jedynkami ubytek w obudowie laptopa. Przykłady rewelacyjne. I no tak - przecie tam nie ma ramy i pedałów, to sobie można jeździć... Przy czym tutaj to z pewnością wywołałoby takie zainteresowanie i poruszenie (baba w abaji na skuterze... zwłaszcza, że tu w ogóle skuterów ni motorów nie ma), że - z kuli Dziada, który zainteresowania i poruszenia wywoływać nie znosi - o skuterze pozostaje mi tylko marzyć :-(.

      Swoją drogą jakie kolorowe te kobiety! Ja to taka cała czarna, to i do skuterka mniej pasuję.

      No to daj znać, jak spróbujesz :-). Jajka? To wegetariańskie, ale nie wegańskie... w sumie mogą być - bliżej mi do wegetarianki niż weganki :-). Miód - zawsze chętnie!

      Usuń
    8. No to po harmonogramie:

      Rzeczywiście, nie spodziewałem się.Toż to cały rok bez mała opisałaś. Optymizm z Ciebie wyłazi, jak zawsze.
      Ciekaw jestem, czy do 21-szego roku życia też się tak cieszyłaś każdym dniem. Pewnie nie ;)
      Nie każdy przecież ma okazję zagrania w "Na krawędzi" u boku samego Stallone :)
      Zdaje się zresztą, że ten film był w kinach właśnie jakoś wtedy, kiedy miałaś 21. Czyli w 2012 :P
      U nas to tak- Małżonka jeździ na nartach, to i śnieg lubi. Plażą też nie pogardzi.
      Ja to nie lubię deszczu. Po sześciu latach w Irlandii dalej nie lubię deszczu. Ale za to dobry nasz kolega(pozdrowienia dla Piotra) czuje się tam, jak ryba w wodzie, NB.
      Wychodzi w koszulce na zewnątrz, wprost w kapuśniaczek i śmieje się ze mnie, jak przemykam pod okapami, albo szukam czegoś z kapturem.
      Ale może dlatego, że to dobry chłop, serce ma wielkie, to go grzeje od środka.
      Mnie to whisky(w Irlandii whiskey, choć tam nie tak dobra) grzeje od środka, ale gdybym miał za każdym razem, gdy zmarznę, zażywać wody życia, to nos miałbym jak Rudolf, ten renifer, co ciągnie sanki zawodowo w tej kooperatywie Santa Klausa i DHL-u.

      Fanów prosimy o aktywny udział, czy to tutaj czy u Mamy Ammara. Mogą podrzucać wątki na przykład.
      Pierwszy cytat kojarzę, drugim mnie zaskoczyłaś. Nie wiedziałem, że nas śledzą.

      Ja tylko te przykłady wyszukałem i zaserwowałem, zasługa rozweselająca nie moja.

      A do czarnego pasował będzie skuter w kolorze ecru.

      Bliscy byliśmy spożycia zupy z nietoperza(przysmak na Borneo), ale też nie wyszło.
      Co się odwlecze, to by nóżki nie złamała.
      Miodku to jak ten miś, co bez gaci chodzi i ronda nie godzien- zawsze w domu(dziękujemy Małżonkowej Mamie) słoik stoi.

      Usuń
    9. Optymizm i gadulstwo :P
      Myślę, że się cieszyłam, ale nie tak świadomie, jak po 21 :-).
      W 2012 ... tak, tak, oczywiście, że miałam 21 lat w 2012 :P A tak poważnie to ja się bardzo cieszę, że to było 14 a nie 3 czy 4 lata temu.

      Ja też, ja też jeżdżę... nie no, muszę już powiedzieć "jeździłam" na nartach i z tego powodu lubiłam śnieg w dorosłości, innych specjalnie nie znajdując. A teraz to ze względu na dziecko i Małżonka Dziada, co to tego śniegu wygląda na równi, albo i bardziej, niż dziecko nasze.

      Ja deszcz to nawet, ale wiatr porywisty mnie denerwuje.
      Też żeś chłop dobry i grzeje Cię od środka, ale mokrego po prostu nie lubisz, traumę masz poirlandzką po prostu.

      Śledzą! Co więcej - to już na maile i komunikatory się rozeszło! Wątki koniecznie, bo jak widać brakuje nam ich okrutnie!

      Twoja, się postarałeś tak ładnie :-).
      Ecru!

      Myślę, że węża bym spróbowała (raz babie śmierć, koniom lżej), ale zupy z nietoperze to nie. I nie dlatego, że nie przepadam za zupami. Raczej ze względu na tego nietoperza. A najchętniej z wymienionych to jednak może ten miodek. Ukłony dla Małżonkowej Mamy i Mamy Dziadowej - to ona nas z kolei w tym roku w miodek zaopatrzyła, a w każdym razie wskazała gdzie nabyć taki prosto od krowy, pfu, od pszczoły


      Usuń
    10. Gadulstwa nie wspominałem, bo wypominanie tego faktu niewiastom i tak nic nie daje.
      A poza tym, jak zainstalować odpowiednie filtry, to można się czasem nawet czegoś dowiedzieć.
      Wiatr często mi w oczy wieje w pracy, nawet na zawietrznej bywa wietrznie ;) więc też nie pałam dzięcieliną, znaczy uczuciem, do wiatru.

      Teżeś się mówi, babo, a nie jakieś miastowe też żeś.

      Rany julek! Jakie maile, jakie komunikatory!? Chcesz mi powiedzieć, że ktoś ma na GG opis" Pan mi tu zmieni z Kasia na Aisha.(Zaraz wracam)"??
      Albo"Ja to taka cała czarna, o skuterku mogę tylko pomarzyć(Niewidoczna)"??
      I nie uważam, żeby brakowało wątków :D

      No to jak moja, to cieszę się okrutnie. Lubię, kiedy się uśmiechasz :)
      No ecru, bo wrzosowy mniej by pasował. A stare złoto wyglądałoby jak rdza ;)

      Nietoperze rzeczone były z gatunku owocożernych, w jaskini obok były ich tysiące, są nawet na blogu, gdzieś we wpisie o Borneo. Takie małe myszki w abajach, coś jak Ty :P
      Och, jak ja nie cierpię, kiedy swojego W Latach Posuniętego Oblubieńca nazywasz tak brzydko.
      Baba ma chłopa, a dziad to z kapeluszem od kościołem stoi.

      Usuń
    11. I dobrze, najgorzej jak gaduła :D wypomina gadulstwo, a wypominają najczęściej gaduły ;-). Odpowiednie filtry masz zdaje się opanowane na level master :-)
      Wiem azaliż co to "dzięcielina pała" jest, co mnie tak Świat nie docenia i tłumaczeniami wspomaga ;-).

      To się baba na miastowo wykreować kciała! Pfu!

      Mniej więcej tak to wygląda ...
      No przecie to był sarkazm :D

      Miłe :-)
      Rację ma Świat, choć ja stare srebro bardzo lubię, to może też by dało radę?

      Urzekające małe myszki w abajach :-).... tym bardziej bym ich nie zjadła!

      Ale to tak z czułością, ten dziad, i bardziej mię do baby, w odsłuchu, pasuje (miała baba mak, nie wiedziała jak, a dziad wiedział nie powiedział ...) niż chłop :-). I też dlatego, że ja po prostu pasjami nie cierpię słowa "małżonek" (jako i słowa bolerko i mannej - no nie możemy się we wszystkim ze Światem zgadzać przecież). Mąż już lepi, ale na piśmie w nadmiarze też mnie denerwuje ... jako i "moje dziecko", ale o ile "moje dziecko" mogę wymiennie z "Ammar", "Ammarek" używać, o tyle imienia Dziada vel oblubieńca vel mójcionego zdradzić nie zamierzam, o!

      Dziad to wie jak posiać mak :-)

      Usuń
    12. Przyganiał kocioł garnkowi, a sam smoli, powiadasz?
      Soundmastering mam faktycznie w małym palcu, lata praktyki w końcu.

      Wiem, że wiesz, ale może czytają tacy, co Tadka z bryków znają li tylko?
      Choć zawsze mogą zapytać, jak nie zrozumio czego.

      Nie kreuj się, sobą pozostań!

      No to wsiadłem na tren płaszcza twej blogowej sławy i się promuję w świetle odbitem.
      Wyznam Ci zatem, że to był plan chytry, na Twych plecach do gwiazd :D

      Ze starego srebra to najbardziej widelce lubię, mię się zresztą wszystko kulinarnie kojarzy.

      Urzekające! A jak chrupią pono!

      Dobrze, że często i czułością wspominamy swoje drugie połówki, jakbyśmy ich czule nie mianowali.
      Inaczej ktoś gotów byłby w nas wietrzyć bohaterów "Samotności w sieci 2"
      Nie wiem, jak Tobie do Cieleckiej, ale mnie do Chyry daleko :D
      No, chyba, żeby Deląg się zgodził mie zagrać :P

      Bolerko znam, używam, acz też wolę narzutkę lub poncho.
      A imię Jego niech na zawsze pozostanie okryte tajemnicą. tajemnice są zawsze bardziej intrygujące od rzeczywistości. A nuż by się okazało, ze to pospolity Dżardżir :)

      Usuń
    13. A kompotu potem, po zasianiu nagotuje też?

      Usuń
    14. Tak właśnie jest. W życiu żaden milczek nie zarzucił mi gadulstwa, za to im większa gaduła, tym wypominki ostrzejsze. To pewnie walka o prawo do palmy pierwszeństwa, albo lęk przed nie dorwaniem się do głosu ;-).

      O Korei? E, nie sądzę. Czuję, że macie tylko inteligentnego i oczytanego odbiorcę. Z jednym wyjątkiem - mnie oszywiście. Nie bedem siem juz kreować. Przejrzano mię!

      Blogowej sławy? Światłem odbitem? Do gwiazd? Świecie! To trza była na taki Grin Kanoe blog z dysputami uderzać, na taki co to prawie sześcioma milionami wejść się szczyci (jest u mnie po prawej jakby co). Jak na tren sławy to z impetem, a nie w jakiejś pseudo sławy popłuczyny. Do boju! :D

      Przecież to jest jasne, że oni i tylko oni (połówki), w dodatku zakładam, że toczymy dysputy pod czujnym okiem przynajmniej tej Twojej (bo rozumie w tym narzeczu) :-) i jak zwykle nisko się kłaniam :-). Dalej niż do Cieleckiej to mi już być nie może. A z Delągiem to problem taki, że on grać nie umie.

      Facet nie może nosić narzutki?! Kurtkę, płaszcz, sweter, koszulę, bluzę, koc, ponczo nawet, ale nie narzutkę, litości! :D
      Dokładnie tak, tj. nie, że mójcion to pospolity Dżardżir (w ogóle nie przepadam z słowami z literą dż), ale że tajemnice są bardziej intrygujące :-).

      Nie. Kompotu nie.

      Usuń
    15. Nie będę Ci odbierał palmy pierwszeństwa, bo i niby czemu miałbym? Nie mam kompleksów, poza tym sprawia mi ogromną przyjemność zarówno kłapać dziobem, jak i słuchać. To drugie chyba bardziej nawet.

      Każdy odbiorca jest inteligentny, przynajmniej ja tak to szacowne grono traktuję.
      A jeżeli nie łapie w lot wszystkiego? Przecież taki komfort może zagwarantować tylko najbliższe grono, najczęściej ludzi, których znamy od lat.

      Ta blogowa sława to też sarkazm, nie czuć było;)?
      Na co mi laury? Blog u nas to nie sposób na życie. Kiedy zapragniemy glorii, kupię książkę Jamesa Hunta, znanego też jako Tomasz Tomczyk :)

      Nie wiem, czy czujnie baczy, ale ma świadomość naszego wyposażonego w obszerne didaskalia dialogu.
      Biała(różowa) cera, "nie -Cielecka", to już wiem- reprezentujesz urodę typu zima, z kruczoczarnymi włosami i niebieskawymi żyłkami, widocznymi przez skórę.
      Polecane ubiory w kolorach wyrazistych, biel i czerń(pasuje:D).
      To se muszę innego zamiennika dla Deląga wyszukać.

      Słowo narzutka znam, słowo! w życiu bym czegoś takiego nie użył na człowieku, bo mi się z narzutą kojarzy. I z podomką. I z pelisą. I z pugilaresem..

      Masz wade wymowy? to powiedz dżdżownica :P

      Usuń
    16. A ja słuchać i gadać na równi.

      Czuć było, ja sarkazm na 50 tysięcy km wyczuwam ;-) i sarkazmem wobec bloga własnego "sławy" odpowiedziałam. Blog u mnie to też zdecydowanie nie sposób na życie. Czasami daje fajnego pozytywnego kopa, a czasami to gwóźdź do trumny.

      To ja Małżonce jeszcze raz w pas się kłaniam. I najserdeczniej przy okazji pozdrawiam.
      Wampirzyca? Pudło. Typowa jesień (no jak się jesienią urodziłam to jaka niby mam być :P [to żart, dodam, gdyby nie wyczuto, jako i sarkazmu w akapitach powyżej]. Polecane brązy, beże itp. Ale wszak bardzo blada. To akurat może mnie z Cielecką łączyć i tylko to ;-). Zdecydowanie. Może wyjdź poza kino polskie od razu, bo nie, że nie mamy dobrych aktorów, ale o takiej aparycji, to jakoś dobrych nie kojarzę.

      Straszne, straszne słowa! :D

      Nie mam. Jak się okazało u logopedy dla dorosłych. Mówię za szybko i przez to "zjadam" niektóre litery. Wystarczyłoby zwolnić i częściej oddychać ;-). I już byłoby czysto. W dżdżystym dżdżu dżdżownica dżem w dżungli wdżdżownicowywała. Widzisz?

      Usuń
    17. Skoro tak, to wróżę nam świetlaną przyszłość.

      Mnie kiedyś do obcego kraju prawie nie wpuścili, bo miałem na koszulce"SARCASM is only one of my many talents" i pogranicznik dociekał, czy wobec niego też będę stosował.
      Nie zależało mi bardzo na wjeździe, ale mniej jeszcze na powrotnym locie do Europy, więc byłem grzeczny :)
      O złotej jesieni słyszałem. O bladej nie. Jesteś wyjątkowa, to zawsze wiedziałem ;)
      Wczoraj wieczorem zmaltretowaliśmy ostatniego Robin Hooda. Russell Crowe by się nadał, Twoim zdaniem?

      Se tera wyobraź taką paniusię, co w podomce, z narzuconą pelisą(bo zimno), w papilotach, z fioletową płukanką na włosach wychodzi w bamboszach obszywanych futerkiem, by z pugilaresu zapłacić za gazetę. Rzecz się dzieje w poniedziałkowy poranek..
      Dużo i szybko to niezdrowo pono. Wszędzie umiar potrzebny.
      Pięknie! Wątpliwości rozwiane!

      Usuń
    18. No ba.

      Jejku jaki drażliwy pogranicznik!

      E tam, przecie większość Polaków ...no blade to to jak ściana,niezależnie od reprezentowanego typu. To Ty się wyłamujesz, Tyś wyjątkowy.
      A co, podobnyś?

      Straszne, straszne, to trauma na cały tydzień!

      Za to tylko 1-2 miesiące w roku. 10-11 miesięcy głównie piszę. Czasami zapominam jaki mam głos ;-).
      No! :-)

      Ps. Pierwsze zdanie komentarza u mnie zmuszonam zablokować. Ja wiem, że to przenośnie, ale .... O wybaczenie proszę. I o ew. korektę.

      Usuń
    19. Pogranicznik to nie zawód, to stan umysłu. WSZĘDZIE są tacy sami.

      Bo lubię słonko i wierzę, we wcześniej wspominaną rolę tegoż przyswajaniu wapnia.

      Niepodobnyś. Słowo klucz piękna para ;)

      PS. Możesz sama wyedytować czy napisać raz jeszcze?

      Usuń
    20. Wiem! To straszne! Miałam parę okropnych przygód. Ale też na paru ludzkich ludzi w skórze pograniczników trafiłam na szczęście. A jednak prowokacji wszelkiej najlepiej unikać, transparentnym być, zaufanie wzbudzać (w chuście to jest betka ;-)).

      Nie wszyscy mają karnację dobrą do opalania. Ze mnie zlezie skóra, niezależnie od wysokości użytego faktora, jak się na słońce wystawię, ale słońce nienachalne to lubię ogromnie, wielbię wręcz.

      Oooo! I znowu zaliczyłam opad szczeny. Ała ;-)

      Ps. Dziękuję za zrozumienie :-). Napisać raz jeszcze, jeśli łaska :-). Nie mogę. To by było straszne, z punktu widzenia autorów komentarzy patrząc, gdyby dało się edytować komentarze (można pewnie samemu sobie anonima napisać [tylko po co? ;-]), bo słowa komentującego, mogłoby być przekręcone, zmienione, wypaczone. Strach się bać!

      Usuń
    21. Nakrycie głowy w Twoim przypadku pomaga, niewątpliwie...
      Założę się, że komórkę na obecność materiałów wybuchowych sprawdzają Ci za każdym razem. Mnie tylko wtedy jak jestem bardziej opalony niż zwykle :D

      Uważaj na żuchwę, bo jak się wywichnie, to będziesz mogła jak węże, łykać na raz większe kawałki. A to na biodra dobrze nie służy. Taka zależność powstaje wtedy.

      Słowo klucz dotyczyło oczywiście drugiego planu, nie bohatera :P

      Niczego nie musisz tłumaczyć- Twoje miejsce, Twoje warunki.
      Choć dla zasady zaoponuję- to kolokwialny związek frazeologiczny był, nawet nie przenośnia.

      Usuń
  5. I co z tego, że nie ma tekstu. Zdjęcia super. A tak z drugiej strony to i ja i chyba każdy nie zawsze ma wenę na pisanie. Tak już bywa :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Małżonka robi takie fajne :)
      Weny niby nie ma, ale choć czasu starczyło, żeby w komentarzach pofolgować.
      Dziś będzie podobnie, sobota, czas na wpis, a my na wesele idziemy.
      O jednym już było, to się porówna.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...