Dziś przepisu nie będzie, będzie za to TOKYO DIY.
Głowa rodziny dalej wyjechana do pracy a szyja, postanowiła oddać
kocie dzieci pod opiekę koreańskiej niańki i wybrać się do Tokyo w celu świętowania
urodzin.
Wyjazd zaplanowany jest na przyszły tydzień, więc czas zabrać
się za planowanie.
Okazało się, ze przygotowanie wyjazdu do 35 milionowej metropolii
wymaga nieco zachodu. Naiwnie myślałam, że po mieszkaniu w NY, poruszaniu się metrem
paryskim czy moskiewskim a obecnie czując się jak ryba w wodzie w metrze
seulskim Tokyo będzie kolejnym miastem z prostym systemem poruszania się. Coś mnie
jednak tknęło, żeby zerknąć na mapkę i zobaczyłam to……
Tokyo Railway Map |
Szczęka mi opadła, zaatakował stan takiej trwogi, ze chciałam
odwołać hotel i lot a urodziny spędzić zawinięta w koc, bezpieczna we własnym łóżku
z kotami i kieliszkiem różowego Zinfandela.
Po pierwszym stadium paniki, przyszedł czas na chwile rozsądku.
Podeszłam do sprawy metodologicznie, zaznaczyłam na mapie miasta, miejsca, które
chcę zobaczyć, sprawdziłam dojazd i voilà! Okazało się, że mogę się ograniczyć do
korzystania wyłącznie z mapy metra.
Humor powrócił ;-)
Tokyo Subway Map |
Rozpisanie miejsc oraz środków transportu pomiędzy punktami okazało
się pomocne z jeszcze innej przyczyny.
Ponieważ w Japonii, podobnie jak w Polsce trzeba mieć odpowiedni
bilet na odpowiedni pociąg ( TLK v. PKP = Toei v. JR ) a przyznam, że odzwyczaiłam
się od tego systemu w Korei, ponieważ tu, posiada się jedną kartę, którą płaci się
w metrze, autobusie a nawet większości taksówek, rozpiska pomogła zadecydować, którą
opcję Open Ticket zakupić.
Rodzaje biletow na wielokrotne przejazdy |
Ponieważ w Tokyo będę tylko 6 dni, musiałam dokonać wyboru i
zdecydować się, które dystrykty miasta trafią na listę pod tytułem TAM NIE JADĘ.
Z bólem serca na liście znalazły się: Ebisu & Meguro, Roppongi &
Akasaka, Lidabashi oraz Uedo, ostatnie dosłownie ze łzami w oczach.
Priorytetem w planowaniu zwiedzania były dla mnie miejsca, które
prezentują w mojej opinii (inni mogą mieć zdanie odmienne) kwintesencje Tokyo.
W ten sposób na listę trafiły: Kabuki-za, teatr kabuki, gdzie zamierzam zjeść bento
i napawać się antyczną sztuką w moje urodziny (przedstawienie trwa 4,5 godziny
a jedzenie jest integralną częścią eventu); Tsukiji Market, gdzie w okolicy 9
rano mam zamiar zjeść SUSHI w jakiejś dziurze w ścianie, Mejigi Shrine, Sibuya,
Shijuku oraz Akihabara, – czyli Tokyo by Lonely Planet hihihihi; Imperial
Palace, na teren którego psim swędem udało mi się zarezerwować wejście oraz
Mt.Fuji.
Przyznam, Mt.Fuji nie było w pierwotnym planie zwiedzania. Weryfikacja
harmonogramu nastąpiła w momencie, w którym jeden z Koreańskich magazynów zwrócił
się do mnie z propozycją napisania krótkiego reportażu o Aokigahara, czyli
Suicide Forest (Lesie samobójców) mieszczącym się u podnóża Fuji do ich listopadowego
wydania. Po chwili wahania pomysł strasznie mi się spodobał i Fuji trafiła na listę.
Bardzo się cieszę, ze trochę z ‘przymusu’ tam pojadę. Im więcej czytam o tej górze,
tym większą ochotę mam tam pojechać. Pozostaje modlić się tylko o dobrą pogodę,
ponieważ, niestety wrzesień w Japonii jest raczej deszczowy.
Przygotowując wyjazd posiłkowałam się głównie dwiema
stronami:
http://www.jnto.go.jp/eng/,
która jest oficjalną stroną Japońskiej Organizacji Turystycznej oraz http://www.japan-guide.com/, komercyjną stroną,
która jest bardzo czytelna, łatwa do poruszania się i ma mnóstwo pożytecznych informacji
podanych w krótkiej formie.
Dodatkowo, znalazłam także wydaną przez JOT mapkę spacerów
po Tokto, które wydają się dość dobrze zaprojektowane i zamierzam z nich skorzystać. Mapki dostępne tu:
To na tyle teorii.
Zobaczymy jak pójdzie praktyka.
Nie omieszkam donieść za kilkanaście dni ;-)