Przepis powstał z potrzeby chwili. Talerze z liści jarmużu to też przypadek, później przerobiliśmy je na zupę. Plątało się po kuchni trochę składników, daliśmy im szanse zabłysnąć w potrawie dla odmiany na hinduską, a nie koreańską modłę.
- 4 łyżki oleju słonecznikowego
- 800g wołowiny gulaszowej, pokrojonej w kostkę
- 2 posiekane cebule
- 4 zmiażdżone ząbki czosnku
- 2 posiekane papryczki chili
Przygotowanie:
-
Rozgrzać 2 łyżki oleju na patelni i zrumienić partiami pokrojone w kostkę mięso. Przełożyć do garnka. Można użyć szybkowaru. Wolnowaru też. Wszystko wolno.
-
Rozgrzać na patelni pozostałe 2 łyżki oleju, smażyć cebulę przez 5 minut, potem dodać czosnek, imbir i chili i smażyć jeszcze przez 2-3 minuty. Dodać przyprawy i przełożyć do garnka z mięsem.
-
Dodać do mięsa i cebuli pomidory z puszki, nalać do pustej puszki wody, dolać do garnka.
-
Wymieszać, przyciskając łyżką, żeby składniki były przykryte płynem. Dusić na wolnym ogniu do miękkości.
-
Przed podaniem dodać garam masala i jogurt, poddusić jeszcze 30 minut, przed serwowaniem wmieszać liście kolendry.
Podawać z ryżem i chlebem naan.
Nasze curry było z wołowiny mielonej, bo taka się akurat nawinęła pod rękę.
Smacznego!!!
Wygląda wyśmienicie! Aż zgłodniałem :(
OdpowiedzUsuńNa dobre curry trzeba trochę zwykle poczekać, ale warto :)
UsuńHm, a macie jakiś patent na robienie naan-ów samemu? Tylko nie mówcie, że macie taki piec w ziemi... Przyznam, że dobrych poza Indiami nie jadłem, w restauracjach hinduskich są zazwyczaj za tłuste, już nie mówiąc o tym, że lubią kosztować absurdalnie dużo.
OdpowiedzUsuńJadłem w KL naan, pieczony w takim piecu w kształcie tandoori, wolnostojącym, opalanym gazem z butli - też niezły.
UsuńW domu do zawiesistych sosów ratujemy się paratami.
Kulkę ciasta rozwałkowujesz, smarujesz roztopionym ghee cienko, składasz w kopertę, dociskasz, ponownie rozwałkowujesz i powstałe placuszki na patelnię, z obu stron, aż się zrumieni. Kieszonki w cieście powstałe podczas smażenia świetnie nabierają sos, nie używam już wtedy sztućców :)