Ueno miało nie zmieścić się w planach
wyjazdowych, co było powodem mojego wielkiego żalu. Na szczęście, wszystko w
Tokyo szło jak po sznurku i okazało się, że czas się znalazł.
Ta stara część Tokyo, która cudem ocalała
zarówno horror II Wojny Światowej jak i wielkie trzęsienie ziemi z 1923 roku (Great
Kanto Earthquake), jest domem dla wielu ciekawych muzeów z Muzeum Narodowym na
czele.
Najlepszy sposób na zwiedzanie
starych, krętych uliczek to po prostu zgubić się, zapomnieć o mapie, ściągnąć z
uszu słuchawki od MP3 i słuchać odgłosów uliczek, psów, ptaków i dzwonków od rowerów,
lub przeciwnie, posłuchać jakiegoś klasycznego kawałka Jazzu, moja propozycja Duke Ellington - Melancholia, świetnie oddaje atmosferę
tego miejsca.
W Ueno znajduje się także jeden z
bardziej lubionych przez tokijczyków park- Ueno park.
Teren ten nie przypadł mi do gustu z kilku powodów: w stawach przekwitły już
lotosy, co powodowało, że prezentowały się one dość…. jednostajnie zielono, przekwitły
także całe aleje wiśni, więc sam park był mniej urokliwy niż kilka tygodni temu
a jednocześnie nie aż tak urokliwy jak za kilka tygodni, kiedy przyjdzie jesień
i drzewa nabiorą złotych odcieni. W parku (podobnie jak w Tokijskim Central
Parku) przebywa wielu bezdomnych, co samo w sobie nie jest niczym dziwnym, ale
ponieważ byłam sama a do tego nie dość, że nosiłam przy sobie sporo gotówki ( w
Japonii jednak lepiej mieć gotówkę niż kartę, ponieważ nie wszystkie miejsca obsługują
wszystkie karty wszystkich banków, i choć moja pochodzi z Korei, więc wydawałoby
się, że problemu nie powinno być, bo to za miedzą, pouczona przez znajomych Japończyków
nosiłam ze sobą jeny) do tego miałam przy sobie wszystkie dokumenty. Żwawym krokiem przemaszerowałam
więc przez park szukając muzeum Shitamachi. Niestety, był poniedziałek i muzeum
było zamknięte. Moja wina, nie dopatrzyłam, ale wiadomo, coś nie poszło po mojej
myśli, więc nos był już na kwintę spuszczony.
W tempie błyskawicy przeniosłam się do Bentendo znajdującego się w południowej części parku. Bentendo to ośmiokątna świątynia znajdująca się na wysepce Shinobazu Pond (wspomnianego wyżej stawu). Miejsce poświęcone jest bogini Bentendo, strażniczce szczęścia, zamożności, muzyki oraz wiedzy. Bentendo otrzymała ode mnie chwilę refleksji, zapaliłam kadzidełko i czym prędzej udałam się na stację metra z zamiarem udania się w stronę dzielnicyYanaka będącej częścią dystryktu Ueno.
Yanaka to dzielnica o wyjątkowej aurze, jak całe Ueno nie ucierpiała podczas działań wojennych oraz przetrwała wszystkie kolejne trzęsienia ziemi. W Yanace znajduje się sporo tradycyjnej zabudowy, urocze, małe sklepiki, stare cmentarze oraz zakłady rzemieślników kultywujących wyrób tradycyjnego rękodzieła. Nie polecam tej dzielnicy tym wszystkim, którzy lubią nowoczesność, tu jej nie znajdziecie. Polecam ja natomiast tym wszystkim, którzy kochają tradycję i sztukę, oraz tym, których prześladuje poczucie, ze urodzili się jakieś 100+ lat za późno. Yanaka to najogólniej określając taki tokijski Montmartre.
To tu właśnie zakupiłam moje pierwsze, prawdziwe, japońskie bento, czyli pudełko
w którym znajdowała się cała kolacja (świetny sposób na Tadków Niejadków-
receptura pod postem). Ryż, warzywa, ryba, serdelek oraz inne różności. Bento zostało
szczęśliwie dowiezione do hotelu po czym nastąpiła konsumpcja.
Cudne zakończenie długiego dnia, który rozpoczął się od krótkiego rejsu po rzece Sumida, wijącej się po Tokyo płynąc wschodnimi brzegami od Asakusy po Ginzę i dalej na południe.
W tempie błyskawicy przeniosłam się do Bentendo znajdującego się w południowej części parku. Bentendo to ośmiokątna świątynia znajdująca się na wysepce Shinobazu Pond (wspomnianego wyżej stawu). Miejsce poświęcone jest bogini Bentendo, strażniczce szczęścia, zamożności, muzyki oraz wiedzy. Bentendo otrzymała ode mnie chwilę refleksji, zapaliłam kadzidełko i czym prędzej udałam się na stację metra z zamiarem udania się w stronę dzielnicyYanaka będącej częścią dystryktu Ueno.
Yanaka to dzielnica o wyjątkowej aurze, jak całe Ueno nie ucierpiała podczas działań wojennych oraz przetrwała wszystkie kolejne trzęsienia ziemi. W Yanace znajduje się sporo tradycyjnej zabudowy, urocze, małe sklepiki, stare cmentarze oraz zakłady rzemieślników kultywujących wyrób tradycyjnego rękodzieła. Nie polecam tej dzielnicy tym wszystkim, którzy lubią nowoczesność, tu jej nie znajdziecie. Polecam ja natomiast tym wszystkim, którzy kochają tradycję i sztukę, oraz tym, których prześladuje poczucie, ze urodzili się jakieś 100+ lat za późno. Yanaka to najogólniej określając taki tokijski Montmartre.
Ręcznie robione czarki do herbaty |
Bento box |
Cudne zakończenie długiego dnia, który rozpoczął się od krótkiego rejsu po rzece Sumida, wijącej się po Tokyo płynąc wschodnimi brzegami od Asakusy po Ginzę i dalej na południe.
Tramwaj wodny to jeden ze sposobów poruszania się po Tokyo, może nie jest
to sposób najbardziej efektywny ani najtańszy, ale na pewno najbardziej
malowniczy. Ponieważ zatrzymałam się w
hotelu w Asakusa, a w porannych planach miałam zwiedzanie ogrodów Hama-rikyū,
dowiedziawszy się, że oba te miejsca połączone są komunikacyjnie właśnie za pośrednictwem
tramwaju wodnego nie zastanawiałam się ani chwili, kupiłam bilet na Tokyo
Cruise. Dzień był dżdżysty, ale pomimo spędzenia go pod parasolem dostarczył
niezapomnianych doznań statycznych. Sam cruise trwał 30 minut w przeciągu
których minęliśmy 13 mostów, co stanowi świetny obraz jak bardzo rozwinięta
jest struktura transportu w Tokyo. Sam rejs nie należał do najciekawszych, choć
niektóre mosty rzeczywiście są piękne. Jedynym ciekawym obiektem był dla mnie
Tsukiji market widziany z poziomu rzeki.
Po zacumowaniu w Hama-rikyū moim oczom ukazały się piękne drzewa, przystrzyżona
trawa; niesamowita harmonia otoczenia. Właśnie tak wyobrażałam sobie japoński ogród.
Dodatkowym jego atutem jest herbaciarnia. Każdy chyba się zgodzi, że będąc w
Japonii trzeba spróbować zielonej herbaty i to koniecznie w formie
sproszkowanej, czyli Matcha, a w ogrodach Hama-rikyū przyzadaja go naprawdę jak
należy. Napój bogów!
vintage ice-cream |
Park jest bardzo popularny wśród nowożeńców, którzy chętnie robią tu pamiątkowe zdjęcia |
Matcha |
Tego dnia doszłam do jakże odkrywczego spostrzeżenia; szczęśliwym ludziom w
pięknym otoczeniu nawet mżawka i szare niebo nie przeszkadzają w cieszeniu się życiem;
czego sobie i czytającym życzę!
BENTO
Jeśli macie w domu pociechę, która za żadne skarby nie daje się przekonać że jeść trzeba, być może, z pomocą przyjdzie wam bento. To nic innego jak lunch box, ale mam wrażenie, że sposób podania przekona nie jednego dzieciaka do jedzenia.
Ja miałam okazję zjeść lunch utrzymany w stylu bento, który wyglądał tak
Mam nadzieję, że wasze pociechy dadzą się namówić na zjedzenie misia ;-)
DOJAZD/ INFO
Ueno Park: stacja Keisei Ueno, linia Ginza lub Hibiya
Yanaka: stacja Sendagi, linia Chiyoda. Aby dostać się na opisywane uliczki należny po wyjściu z metra (exit 1) skręcić w lewo, dojść na wysokość poczty (będzie po prawej stronie) , przejść na drugą stronę ulicy i wejść w wąską uliczkę pomiędzy pocztą, a budynkami mieszkalnymi.
Jeśli macie w domu pociechę, która za żadne skarby nie daje się przekonać że jeść trzeba, być może, z pomocą przyjdzie wam bento. To nic innego jak lunch box, ale mam wrażenie, że sposób podania przekona nie jednego dzieciaka do jedzenia.
https://www.parentmap.com/article/thanksgiving-lunch-ideas-for-kids |
Ja miałam okazję zjeść lunch utrzymany w stylu bento, który wyglądał tak
Panierowana pierś kurczaka, ryz, uszka z sera. |
DOJAZD/ INFO
Ueno Park: stacja Keisei Ueno, linia Ginza lub Hibiya
Yanaka: stacja Sendagi, linia Chiyoda. Aby dostać się na opisywane uliczki należny po wyjściu z metra (exit 1) skręcić w lewo, dojść na wysokość poczty (będzie po prawej stronie) , przejść na drugą stronę ulicy i wejść w wąską uliczkę pomiędzy pocztą, a budynkami mieszkalnymi.
Twoje posty są jak profesjonalne reportaże! Bardzo mi się podobają, czytam z zapartym tchem i myślę sobie, że moje były takie niedopracowane przy Twoich... :)) Pozdrowienia z Wrocławia :)
OdpowiedzUsuńCzuję się zażenowana, dziękuję. Nigdy nie myślałam, że moja grafomania możne się wydać interesująca. Całe życie czułam się jak analfabeta nie wiedząc jak poprawnie napisać słowo tchórz ;-)
Usuńtym bardziej, raz jeszcze dziękuję za dobre słowo. Pozdrawiam ze słonecznego Seulu.
Japonia to dla mnie 12h lotu!! Lekka forma tekstu sprawiła że czytając poczułam się jakbym tam wczoraj była :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Milo usłyszeć. Ja czuję się jakby to było odlegle wspomnienie, choć minęło tylko kilka dni. Seoul znów pochłoną mnie w całości. Wciągną i wysysa wszystkie soki życiowe, a ja mu na to pozwalam. To taki mój wampirski fetysz - hahahah - to się mój mąż teraz dowiedział ;-)
UsuńMąż uważa, że lepszy wyciągający energię Seul, niż maksujący karty kredytowe sklep Prady na Gangnam ;)
UsuńTa młoda para. W pierwszej chwili sądziłam, ze to dwie panie. Ciekawy jest ten świat.
OdpowiedzUsuńN'est se pas?
UsuńŚluby to w ogóle fajna zabawa i ciekawe obserwacje, gdziekolwiek byśmy nie pojechali.
Bardzo interesujący wpis, marzę o tym, by kiedyś odwiedzić Tokyo! Kiedy myślę o Japonii, to moim pierwszym skojarzeniem jest właśnie matcha herbata - sklep internetowy, w którym udało mi się nabyć ten soczyście zielony proszek bogaty w cenne antyoksydanty, posiada w asortymencie markowe herbaty sprowadzane bezpośrednio z Azji.
OdpowiedzUsuń