Tsukiji Market to olbrzymia giełda, która specjalizuje się w
sprzedaży ryb oraz owoców morza (choć można tam nabyć także mięso, owoce,
warzywa i kwiaty). To jeden z największych targów rybnych na świecie
przerabiający codziennie 2.000 ton ryb i owoców morza. Tsukiji market w obecnej
lokalizacji działa od 1935 roku. Na wiosnę 2016 ma on zostać przeniesiony do
innej lokalizacji. Musza się spieszyć więc wszyscy, którzy chcą doświadczyć
kolorów, barw i smaków starego i prawdę mówiąc nadszarpniętego zębem czasu
miejsca z duszą, gdzie ryby kroi się na zużytych kawałkach drewna, często
leżących wprost na bruku zamiast na sterylnych blatach ze stali nierdzewnej.
Obawiam się, że kiedy giełda zostanie przeniesiona w nowe miejsce straci dawny
urok i czar.
Rybkę tniemy ... piłą tarczową |
Handlujemy |
Giełda zaczyna życie jeszcze przed świtem. Skutery,
ciężarówki, sprzedający, kupujący tworzą niepowtarzalna atmosferę jakby żywego
organizmu gdzie każdy (po za turystami) doskonale się odnajduje ( my, plączemy
się po prostu pod nogami, co starzy rybacy oraz handlarze ze stoickim spokojem
znoszą z uśmiechem politowania na twarzy)
Filetowanie tuńczyka - poniżej minuty ! |
Tsukiji składa się z dwóch głównych części; marketu
wewnętrznego, gdzie odbywają się min. aukcje tuńczyka oraz handel hurtowy oraz
market zewnętrzny gdzie znajdują się sklepy detaliczne oraz restauracje.
Yellowfin tuna |
Będąc na Tsukiji
należy bezapelacyjnie zjeść sashimi lub sushi w jednej z niezliczonych, małych
restauracyjek. Do tych najbardziej
popularnych, opisywanych w przewodnikach ustawiają się długie kolejki a na
stolik trzeba czekać nawet do 45 min. Ja, nie była bym sobą gdybym gdybym nie
znalazła opcji zjedzenia bez czekania w kolejce. Zaopatrzona w mapkę i język
migowy podeszłam do sprzedawcy tuńczyka i zapytałam gdzie jada, nie zrozumiał.
Podeszłam więc do następnego, który jak się okazało władał biegłą
angielszczyzną. Nie tylko wytłumaczył mi gdzie jest restauracja, w której
jadają pracownicy marketu, ale wziął mnie dosłownie za rękę i stwierdził, że on
mnie zaprowadzi do jego ulubionej knajpki, bo akurat ma coś do zrobienia w
pobliżu tegoż przybytku. W restauracji znalazłam się w tempie błyskawicy. Pan ze mną wszedł, porozumiał się z panią
„Krysią”, wyglądało, jakby znali się od wieków i wytłumaczył, że gaijin
(czyli obcokrajowiec) chce sashimi i tego, co on jada. Tym, co on jadł, okazał się
stek, chyba z soli, choć do końca pewności nie mam a z krzaczków na ściennym
menu nic zrozumieć nie byłam w stanie (przyjęłam więc, że zjadłam doskonałą
solę). Do tego zamówione zostało sashimi ( i wierzcie mi, nigdzie nie smakuje
tak jak u źródła!) to była poezja, miód i malina w jednym, po prostu uczta
bogów! (Przepis na dole)
Na Tsukiji odbywają się słynne aukcje tuńczyka, które trwają
od ok. 6.30 do 7.30/8.00 rano. Co dzień na aukcje wpuszcza się 120 turystów w
dwóch grupach na zasadzie, kto pierwszy, ten lepszy. Na miejscu trzeba być
około 4.45 rano i ustawić się w ogonku. Ja się nie zdecydowałam, ale jeśli ktoś
chce zasmakować atmosfery aukcji trzeba wstać skoro świt (a właściwie jeszcze
nocą) i taksówką pojechać na miejsce (metro zaczyna jeździć o 6 rano, a to już
za późno).
Dala turystów i klientów detalicznych część przeznaczona dla
hurtowników otwiera się o godz. 9.00 rano. Można buszować dowolnie, ale bez
możliwości zjedzenia czegokolwiek, to tyko w restauracjach, no chyba że,
poprosi się ładnie pana od ostryg żeby jedna sprzedał i otworzył. Pierwszy pan
odmówił, ale drugi już nie ;-) Na śniadanie była pyszna, mięsista, pachnąca
morzem ostryga.
Taki sobie nożyk do filetowania ;-) |
Oczu nie mogłam oderwać od takich cudeniek jak ‘stone fish’,
żywe kraby w panierce czy bardzo przeze mnie lubiane abalone.
Świeże i jeszcze żywe kraby ! |
Stone fish. Pan sprzedawca był tak dumny, ze prezentował rybkę do zdjęcia. |
Abalone wielkości dłoni |
Abalone maja jeszcze jedna zaletę, oprócz oczywistych
walorów smakowych, cudne muszle. Chciałam kupić jedna do domu, ale pan
przyjmował tylko dolary a właściwie centy, całe ₵25. Nie mógł uwierzyć, że
dolarów nie posiadam a jenów nie chciał. Kiedy już zrezygnowana odchodziłam od
stoiska pan zapytał skąd jestem a ja na to, że z Polski (choć to nie do końca
prawda, ale jakoś Polska się wyrwała) starszy pan spojrzał na mnie z
tajemniczym uśmiechem na twarzy i genialną angielszczyzną poinformował mnie, że
dostanę od niego prezent, muszlę, tylko musi poszukać jakiejś ładnej. No i dostałam ! Śliczną, większą od mojej
dłoni. Dlaczego? Nie mam pojęcia, pewnie
przez Wałęsę, Papieża albo Bońka, ale co tam, pamiątka jest i już służy w
ramach przyłóżkowego puzderka na obrączkę.
Jeśli ktoś lubi sashimi, nie ma lepszego miejsca na świecie,
w którym można zjeść je na śniadanie.
Spieszcie się
zobaczyć to miejsce, bo za kilkanaście miesięcy zniknie bezpowrotnie.
Dojazd
Oedo Subway line , Tsukiji Shijo station, exit A1 & A2
Tsukiji Market map |
Przepis
Kroimy tuńczyka na plasterki o grubości 1/4 cala. Do sashimi najlepiej użyć bluefin lub yellowfin tuna. Podajemy tylko z sosem sojowym i wasabi.
Jeśli nie mamy świeżego tuńczyka, za to trafił się nam dobrej jakości mrożony, można przyrządzić carpaccio. Tu, możemy z powodzeniem sięgnąć po kapary czy szparagi a nawet owoce do akompaniamentu.
Smacznego życzę.
Żywe panierowane kraby wymiatają :O
OdpowiedzUsuńMnie za to zastanawia- na plaster ta panierka, skoro i tak skorupka idzie na bok?
UsuńKochana, ja zdębiałam!
UsuńStone fish robi niesamowite wrażenie. W sumie to ciężko opisać mój odbiór tego co widzę. Z jednej strony fascynacja, ciekawość, z drugiej...budzi się we mnie współczucie do zwierząt. Wegetarianinem nie jestem, ale trochę mi szkoda tych żywych krabów.
OdpowiedzUsuńMM, myslę, że fakt przechowywania krabow na lodzie nieco stępia ich czulość, w koncu homary czy langusty tez usypia się w zamrażarce przed wrzuceniem na wrzątek.
UsuńZ przyjemnoscia obejrzalam zdjecia i przeczytalam opisy. Bardzo lubie ten rynek. Sama jestem duzym zwolennikiem ryb. Dziekuje za reportaz.
OdpowiedzUsuńOrca, Twoje fascynacje morskimi stworami sa nam znane skadinad :)
UsuńDziekujemy za odwiedziny!
W zeszłym roku byłem w Japonii, wiele słyszałem o tym targu, ale w końcu tam nie dotarłem. I po przeczytaniu Twojej relacji STRASZNIE tego żałuję...!! No i jak zwykle wspaniałe zdjęcia :))
OdpowiedzUsuńJaponia za miedzą. Jak wpadniesz do Korei ponownie to możne nawet towarzyszę Ci na Tsukiji ?! Warto tam pojechać raz jeszcze ;)
Usuń