Tokyo podzielone jest na 23 samorządowe okręgi zwane ‘ku’ 区. Shinjuku jest jednym z tych
okręgów i stanowi jakby „ małe” miasto w mieście. Dzielnica wzięła swoją nazwę
od stacji kolejki Shinjuku, która jest jedną z najbardziej ruchliwych stacji na
świecie, obsługując codziennie ponad dwa miliony pasażerów.
W okręgu znajduje
się także serce władzy metropolitarnej Tokyo, a mianowicie Tokyo Metropolitan Government Office, nie była by to
informacja istotna dla zwiedzających, gdyby nie fakt, że na Twin Towers (243m)
należących do tego budynku znajdują się tarasy widokowe za udostępnienie
których nic się nie płaci. Spotkałam tam polską wycieczkę wraz z przewodnikiem. Zawsze mnie ujmują wycieczki i już
wyjaśniam, dlaczego, otóż tarasów widokowych w Tokyo jest mnóstwo min. Tokyo
Sky Tree, ale są one płatne. Zawsze byłam zdania, że skoro agencje turystyczne
zdzierają z ludzi pieniądze powinny zapewnić opcje dodatkowe niż te bezpłatne,
ponieważ te, można spokojnie samemu sobie zapewnić, choćby w tak zwanym „czasie
wolnym”, ale to tylko moja opinia, można się z nią nie zgodzić. Tak czy inaczej
Tokijskie Twin Towers są i można na nie wjechać. Sam budynek jest wart
zobaczenia, jeśli ktoś jest zainteresowany nowoczesną architekturą, bardzo
ciekawa bryła.
Tokyo Metropolitan Government Building, Kenzo Tange design |
Widok na Tokyo z 45 pietra |
Tokyo Metropolitan Government
Office sąsiaduje z tokijskim Central Parkiem, który jest bardzo przyjemnym
miejscem na przechadzkę. Jest to także miejsce, które upodobali sobie tokijscy
bezdomni, niby nic w tym szczególnego a jednak…. Po wdrapaniu się na Twin
Towers i omieceniu wzrokiem Tokyo z wysokości zauważyłam ze tuż u stóp
Government Building znajduje się Hayatt Hotel, pomyślałam, że pora na kawę,
kawę podali dobrą, więc z przyjemnością wypiłam filiżankę. Wyszłam z Hyatt-u i
przez mostek nad ulicą przeszłam do parku.
Pierwsze, co zobaczyłam to „domki” bezdomnych. Uderzyła mnie ta sprzeczność.
Sieć Hyatt to jedna z bardziej prestiżowych sieci hoteli na świecie, Govermnent
Building to piękny, majestatyczny, nowoczesny budynek ze szkła i stali, niemal
sterylny; te dwa światy żyją koło siebie a jednak oddalone są od siebie o lata
świetlne, bardzo dziwne uczucie mnie ogarnęło, kiedy na to spojrzałam z boku.
Emmanuelle Moureaux,100 colors, Shinjuku Creators Festival |
W Shinjuku znajduje się także Kabukicho, czyli Tokijska dzielnica
czerwonych latarni, która ożywa po zmroku. Ja nie byłam zainteresowana
„zwiedzeniem”, ale może ktoś będzie chętny.
W Shinjuku
wskoczyłam w metro i po przejechaniu kilku stacji stanęłam, pierwszy raz w
życiu oko w oko z Lolitą. Jestem w Harajuku
światowym centrum wszelkiego rodzaju przebierańców (przepraszam za to
określenie, ale jest jedynym, które mi do głowy przychodzi). Ulica Takeshita to
miejsce, w którym znajduje się cała masa sklepów oferujących fatałaszki dla
dorosłych chcących wyglądać jak lalki rodem z mangi. Ja zupełnie nie odczuwam fascynacji tą
tematyką, ale samo doświadczenie było bardzo interesujące. Siadłam sobie na schodkach
jednego ze sklepów mieszących się na pierwszym piętrze i przez chwilę
obserwowałam ulicę.
Takeshita-dori Gate |
Takeshita-dor |
Idziemy na zakupy |
Nazwa sklepu mówi sama za siebie |
Siedząc i
rozmyślając poczułam się lekko głodna, a będąc na Takeshita Dori trzeba
spróbować sławnych naleśników (rodzajów nadzienia jest kilkadziesiąt, toteż,
mój mężulek jest pewno w tej chwili zadowolony, że w Tokyo byłam sama, ponieważ
ja mam problem ze zdecydowaniem się czy chcę Latte czy Cappuccino w Starbucks…co
doprowadza mojego, z natury spokojnego męża do spazmów). Po podjęciu jakże
istotnej, życiowej decyzji o rodzaju nadzienia naleśnik został zakupiony. W
Japonii nie je się na ulicy, w związku z czym, uliczka za budką sprzedającą naleśniki
wypełniona była Japończykami. Ja sobie pomyślałam, że skoro jestem
obcokrajowcem, to wezmę tego naleśnika w łapę i dalej w długą zwiedzać
dalej. Zaczęło kropić. Od razu
przysiadłam na murku obok Baskin Robbins, gdzie ludzie zajadali lody i
dokończyłam jeść siedząco. Przestało kropić. Pamiętajcie, nie należy obrażać
bogów ani przesądów innych kultur, bo może się skończyć deszczem ;)
Po zjedzeniu naleśnika ruszyłam w dalszą drogę i wpadł mi w oko butik
z Jukata-mi, czyli uproszczonym kimono.
Widziałam je już wcześniej, ale w wersji turystycznej, których jakość
pozostawiała wiele do życzenia. Butik był bardzo mały i w ofercie było tylko
kilka wzorów, ale za to, jakość świetna, dobiłam targu ze sprzedającym i mam w
ten sposób nowy szlafrok. Tak się zasiedziałam w tym sklepiku, że zamknęli mi
Mejigi shrine!
Jak to mówią, „nie ma tego złego” itd. Pojechałam na Shibuya
zobaczyć…….skrzyżowanie dla pieszych. Wiem, zwariowałam, ale wszędzie czytałam,
że to takie „niepowtarzalne” miejsce. Miejsce rzeczywiście fajne. Sporo
sklepów, w tym Shibuya 109, która jest doskonałym miejscem na pop-kulturowe
zakupy, kilka fajnych kawiarni, taki mniejszy Times Square. Skrzyżowanie
najlepiej widać z pierwszego pietra Starbucks-a, drugiego piętra kawiarni
L'OCCITANE CAFE oraz z większego dystansu z Shibuya Hirakie gdzie z loży na 11
piętrze rozciąga się widok na całe skrzyżowanie i okoliczne uliczki.
Tokijski Times Square Shibuya Crossing |
Shibuya Crossing - widok z pierwszego pietra Starbucks-a |
Jest sobota, jest więc i przepis, ponieważ mężuś dalej wyjechany,
przepis jest prosty, ponieważ żonka ma bardzo ograniczone umiejętności
kulinarne.
Japanese Crépes czyli naleśniki ;-)
• 150
g mąki
• 2 jajka
• 250 ml mleka
• szczypta soli
• woda mineralna lub zwykła woda
• masło lub olej roślinny do smażenia
Wykonanie:
Mąkę przesiać, dodać jajka, mleko i sól. Zmiksować, przykryć ściereczką i odstawić na 30 minut. Przed samym smażeniem dodać do ciasta wodę w takiej ilości aby uzyskać odpowiednią konsystencję ciasta (około 1/2 - 3/4 szklanki). Naleśniki smażyć z dwóch stron na średnio rozgrzanej patelni teflonowej z cienkim dnem, na małej ilości masła lub oleju roślinnego.
Przepis z Kwestii Smaku:
• 2 jajka
• 250 ml mleka
• szczypta soli
• woda mineralna lub zwykła woda
• masło lub olej roślinny do smażenia
Wykonanie:
Mąkę przesiać, dodać jajka, mleko i sól. Zmiksować, przykryć ściereczką i odstawić na 30 minut. Przed samym smażeniem dodać do ciasta wodę w takiej ilości aby uzyskać odpowiednią konsystencję ciasta (około 1/2 - 3/4 szklanki). Naleśniki smażyć z dwóch stron na średnio rozgrzanej patelni teflonowej z cienkim dnem, na małej ilości masła lub oleju roślinnego.
Przepis z Kwestii Smaku:
Smacznego!
DOJAZD/INFO
Tokyo Metropolitan Government
Office
Godziny otwarcia: 9: 30 - 23: 00 (do 17: 30 Południowa Wieża )
Zamknięte: 29 grudnia do 03 stycznia (z wyjątkiem 01 stycznia) i podczas okazjonalnych dni kontroli, 2 i 4 poniedziałek miesiąca zamknięta jest Północna wieża , w 1 i 3 we wtorek miesiąca zamknięta jest południowa (za wyjątkiem świąt)
Wstęp: wolny , bezpłatny
Godziny otwarcia: 9: 30 - 23: 00 (do 17: 30 Południowa Wieża )
Zamknięte: 29 grudnia do 03 stycznia (z wyjątkiem 01 stycznia) i podczas okazjonalnych dni kontroli, 2 i 4 poniedziałek miesiąca zamknięta jest Północna wieża , w 1 i 3 we wtorek miesiąca zamknięta jest południowa (za wyjątkiem świąt)
Wstęp: wolny , bezpłatny
Dojazd: Oedo line, stacja Tochomae, ex. A4
Shibuya dojazd:
Shibuya Crossing: JR
Yamanot line, Stacja Shibuya, Hachiko ex.
Shibuya Hirakie
dojazd: JR Yamanot line, Stacja Shibuya, east ex.
Harajuku dojazd:
Trying this soon - thanks!
OdpowiedzUsuńIt's a must Christine, although it doesn't seem to Asian...
UsuńBardzo interesujące opowieści; lubię czytać Pani blog.
OdpowiedzUsuńTylko (zapytam po babsku) a to "prawie kimono" gdzie? Też bym popatrzyła.
Pozdrawiam serdecznie
Jaruta - Pyra
Cieszy mnie, ze ktoś znajduje te moje elukubracje czyt. wypociny interesującymi. To w dalszym ciągu stanowi dla mnie dość duże zaskoczenie. Co do tekstów mężowskich(blog jest wspólny), zaskoczenia nie ma, chłop ma lekkie pióro, choć chodzi w jakże boskim rubensowskim rozmiarze, powiedzmy... dużego XL, co stanowi niemały kłopot przy zakupie odzieży w Korei.
UsuńJukaty są na drugim zdjęciu w poście o Asakusa, środkowa pani.
http://swiatodpodszewki.blogspot.kr/2014/09/tokyo-asakusa-i-noze.html
Moje jest nietypowe jeśli chodzi o kolory, ponieważ tło jest czarne. Zdjęć pozwolę sobie nie pokazać dopóki samiec alfa do domu nie wróci, bo cały efekt zaskoczenia szlag trafi ;-)
No to się dowiedziałem :D
UsuńTo po to człowiek te sterydy z przemytu z NRD w żyły pchał, często tępą igłą, albo i bez igły, żeby się dowiedzieć, iż mógłby Rubensowi za modela robić :D
Małżonko i Krzychu, mam do Was pytanie z nieco innej beczki, choć nieodległej. Podobno w Korei jest popularne danie podobne do arabskich kulek z mięsa mielonego, rodzaju kebabów. Możecie coś więcej na ten temat? Z jakiego mięsa, jak podawane? Dzięki serdecznie!
OdpowiedzUsuńBlog jak zawsze świetny, zaglądam z przyjemnością, ale o tym dobrze już wiecie :)
Krzychu dalej w podróży służbowej, ale już spieszę z odpowiedzią.
UsuńWydaje mi się, ze pytasz o 완자전, czyli wanja jeon, małe klopsiki składające się z mieszanki wieprzowiny i tofu.
Nie jest to bardzo popularne danie w koreańskich barach mlecznych ani restauracjach, podawane jest za to w domach przy okazji różnych świąt np. Chuseok, czyli koreańskiego Thanks Giving. Jak Krzych wróci do domu, poproszę go żeby je ugotował i podał dokładny przepis.
Dzięki, będę też wdzięczna za więcej :)
UsuńDrogie panie, spieszę z odpowiedzią- jak najbardziej zrobię po powrocie, bo to nic innego, jak nasze mielone.
UsuńRóżnica tylko taka, że koreańskie jeon-ya, to określenie na grupę potraw, panierowanych w mące i w jajku i potem smażonych.
Wszelkie warzywa, owoce morza i mięsiwa, które są tak potraktowane, będą miały w nazwie człon "jeon".
Tofu musi być do tych kotlecików(bo formuje się je niewielkie) zwięzłe i odciśnięte z płynu. Z dodatków cebula, czosnek i sól sezamowa oraz pieprz, zielona cebulka, można dodać wina ryżowego(mirin) i oleju sezamowego. Nie od rzeczy będzie też sos sojowy i pieprz. Mówię przecież, że proste :)
Bajarko, dzięki za pomysł na obiad.
Krzychu, dzięki, posłałam w świat, oczywiście podając link do Was.Ciekawa jestem bardzo, czy wyprawicie się do Pn. Korei, czy to w ogóle jest możliwe?
UsuńBajarko, jak najbardziej jest to możliwe, organizują to chińskie biura podróży.
UsuńMałżonka ubolewa, że nie widziała Kuby za czasów Castro, więc może się wybierzemy na Północ, nawet jeśli z politrukiem na holu.
Mam szczęście, że wszystko to widziałam na własne oczy! Tylko na naleśnika miejsca już w brzuchu nie miałam, choć stałam przy tej samej budce i podziwiałam atrapy :)
OdpowiedzUsuńRozumiesz więc z jaką trudnością przyszło mi podjąć decyzję.
UsuńW końcu 'osiołkowi w żłobie dano'....
Te same miejsca. Te same uliczki. Te same budynki. Jak miło powspominać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Asia z Halika