Na blogu pojawia się stosunkowo niewiele postów o
tematyce społecznej. Było to działanie zamierzone, założyliśmy że informowanie
potencjalnych podróżnych do Korei o tym co, gdzie mogą zobaczyć i zjeść, dużo
bardziej przyda się im niż czytanie co u Koreańczyka pod kopułą piszczy.
Ostatnio jednak dostałam maila od Pani, która wykazywała ogromną potrzebę
dowiedzenia się czegoś więcej niż jak zrobić ssamjang, tudzież co robić w Busan czy
Seoraksan .
Nie jestem ani socjologiem, ani psychologiem, a do tego mam do świata nieco sarkastyczne podejście. Nie uważam także, żeby moje obserwacje czy oceny ( a oceniamy zawsze, wszystkich i za wszystko, nawet, jeśli się do tego nie przyznajemy) są jedynymi słusznymi, ale skoro ludzi ciekawi czegoś poza tematem TOP 10 of Korea to proszę bardzo ;)
Miało być społeczno-socjologicznie to będzie o KAKAO talk.
Kiedy w dzień przyjazdu do Korei usłyszałam po raz pierwszy wyżej wymienioną nazwę skojarzyła mi się ona z Pampersem wypełnionym pewna substancją, którą co po niektórzy imbecyle traktujący dzieci jak zabawki nie posiadające kory mózgowej nazywają KAKA. Jestem przekonana, że gdyby matka natura obdarzyła małe istoty zdolnością mówienia od urodzenia wyraziłyby one swoją opinię na temat traktowania ich mózgów jak dwie małe kuleczki, nieposiadające kory mózgowej gdy tym czasem to właśnie w okresie niemowlęcym nasz mózg rozwija się w największym stopniu i wszelkie bodźce mają wielkie znaczenie w sposobie oraz jakości następujących zmian.
Nie jestem ani socjologiem, ani psychologiem, a do tego mam do świata nieco sarkastyczne podejście. Nie uważam także, żeby moje obserwacje czy oceny ( a oceniamy zawsze, wszystkich i za wszystko, nawet, jeśli się do tego nie przyznajemy) są jedynymi słusznymi, ale skoro ludzi ciekawi czegoś poza tematem TOP 10 of Korea to proszę bardzo ;)
Miało być społeczno-socjologicznie to będzie o KAKAO talk.
Źródło |
Kiedy w dzień przyjazdu do Korei usłyszałam po raz pierwszy wyżej wymienioną nazwę skojarzyła mi się ona z Pampersem wypełnionym pewna substancją, którą co po niektórzy imbecyle traktujący dzieci jak zabawki nie posiadające kory mózgowej nazywają KAKA. Jestem przekonana, że gdyby matka natura obdarzyła małe istoty zdolnością mówienia od urodzenia wyraziłyby one swoją opinię na temat traktowania ich mózgów jak dwie małe kuleczki, nieposiadające kory mózgowej gdy tym czasem to właśnie w okresie niemowlęcym nasz mózg rozwija się w największym stopniu i wszelkie bodźce mają wielkie znaczenie w sposobie oraz jakości następujących zmian.
Pierwsze skojarzenie z KAKAO okazało się być zupełnie mylne.
To nie kolejny g...niany komunikator, a sprawne narzędzie komunikowania się,
wykorzystywane w wielu aspektach życia zarówno przez osoby prywatne jak i instytucje.
Czas wyjaśnić, co to jest to całe KAKAO.
Otóż, jest to aplikacja na smartphone, która łączy usługi telefoniczne z typowymi komunikatorami internetowymi. Do komunikowania się używamy naszego numeru telefonu, ale połączenie odbywa się za pośrednictwem 4G a operator nas za to nie kasuje. (musimy być w trakcie połączenia w zasięgu WiFi, o co w Korei nie trudno).
Dodatkowo, możemy wykorzystać KAKAO dokładnie tak, jak Skype czy GG a w procesie komunikacji ważną rolę zajmują emotikony. Moim skromnym zdaniem to taki powrót do pisma piktograficznego w uproszczonej formie. Po co używać słów skoro obrazki załatwią sprawę za nas? Emotikony i gify to brzydkie słodziaki. Jak to możliwe? Ano, jakoś się Koreańczykom udało. Czasem mam wrażenie, że projektant nieźle się czegoś napalił albo wrzucił w siebie jakąś działkę, bo trudno uwierzyć, że ktoś na trzeźwo wymyśliłby chodzący i gadający, do tego bardzo uroczy kobiecy zad, który jest jednym z szeregu „uroczych” emotikonów.
Otóż, jest to aplikacja na smartphone, która łączy usługi telefoniczne z typowymi komunikatorami internetowymi. Do komunikowania się używamy naszego numeru telefonu, ale połączenie odbywa się za pośrednictwem 4G a operator nas za to nie kasuje. (musimy być w trakcie połączenia w zasięgu WiFi, o co w Korei nie trudno).
Dodatkowo, możemy wykorzystać KAKAO dokładnie tak, jak Skype czy GG a w procesie komunikacji ważną rolę zajmują emotikony. Moim skromnym zdaniem to taki powrót do pisma piktograficznego w uproszczonej formie. Po co używać słów skoro obrazki załatwią sprawę za nas? Emotikony i gify to brzydkie słodziaki. Jak to możliwe? Ano, jakoś się Koreańczykom udało. Czasem mam wrażenie, że projektant nieźle się czegoś napalił albo wrzucił w siebie jakąś działkę, bo trudno uwierzyć, że ktoś na trzeźwo wymyśliłby chodzący i gadający, do tego bardzo uroczy kobiecy zad, który jest jednym z szeregu „uroczych” emotikonów.
Założeniem kampanii marketingowej wykorzystującej emotikony
jest wypuszczanie na rynek nowego emotikona, co dwa miesiące, co w naturalny
sposób wpływa na przedłużenie okresu dojrzałości rynkowej samego produktu.
Sześć głównych emotikonów doskonale odzwierciedla koreańskie
społeczeństwo. Czasem mam wrażenie, że są one niejako alter-ego użytkowników
smartphon-ów.
Mamy więc:
POP-UP KAKAO sklep- kubki, zeszyty, pluszaki, nasadki na ołówki, etc... |
Mamy więc:
Jay-G – odzwierciedlenie fascynacji amerykańskim show-biznes
(nawiązanie do Jay-Z). Afroamerykanów nie do końca jednak lubimy w Korei,
ponieważ Jay-Z nosi afro w kolorze ...blond, który to kolor starają się zresztą
uzyskać z lepszym lub gorszym efektem niektórzy Koreańczycy.
Apeach - czyli brzoskwinka, a właściwie dupcia (przepraszam
za określenie, ale z całym szacunkiem, spójrzcie na poniższe zdjęcie, królestwo
temu, kto opisze to, co tam widać inaczej). Apeach to wiecznie rozbiegana i
rozentuzjazmowana młoda osóbka, działająca czasem dość agresywnie.
Żródło |
Żródło |
Frodo – to bogaty pies, który ma kompleks z powodu swojego kundlowatego pochodzenia, w Gangnam też je ma niejeden kundel. Picie kawy oraz pokazywanie jaki jest wyluzowany a właściwie, powinnam powiedzieć wychilautowany ;) to jego główne zajęcie. Z pewnością projektant tego emotikona przesiedział długie godziny pijąc hektolitry kawy w Starbucks-ie w Gangnam, zbierając inspiracje do postania Frodo, który do szaleństwa zakochany jest w Neo.
Neo – to pusta kocica zakochana sama w sobie, dla której
sedno egzystencji stanowi dobrze ułożona i przystrzyżona „na garnek” fryzura.
Więcej pisywać nie trzeba, każdy inteligentny człowiek domyśli się, co to za
archetyp.
Tube – to Dr. Jekyll i Mr. Hyde, taka ukryta tożsamość,
która ujawnia się w chwili zagrożenia. Koreańczycy nie różnią się od innych
narodów. Posiadanie dwóch twarzy jest tu także obecne, choć może na nieco
mniejszą skalę niż w Polsce.
Muzi- to żółta rzodkiew, która notorycznie przebiera się strój uroczego króliczka, w którym czuje się pewnie i odważnie kroczy przez życie. W kraju, gdzie operacje plastyczne są na porządku dziennym (do czego pisząca wcale nie posiada negatywnego stosunku a wręcz przeciwnie) trudno się oprzeć wrażeniu, że jak chcesz, to i nową skórę dostaniesz, byle by twoja pozycja społeczna cały czas szła do góry, a wiadomo, pięknemu łatwiej.
Źródło |
Con – to najbardziej tajemniczy emotikonek. To malutki krokodyl, który własnymi rękami stworzył Muzi. Cały czas trzyma baczne oko na swój projekt. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że takich krokodylków w wolnym koreańskim społeczeństwie krąży całkiem sporo.
Na przykład wszystkie demonstracje obstawiane są tajniakami z kamerkami Go-Pro ( mówię z własnego doświadczenia, wiem, bo widziałam).
W tatach 50-tych tatuś obecnej Pani Prezydent wziął zniszczony wojna naród za kołnierz, kilka bogatych rodzin podzieliło między siebie gospodarkę i wszyscy wspólnie zaczęli pracować na wspólne dobro, a przy okazji właściciele firm trzymali baczne oko na swoich najlepszych pracowników, z jednej strony inwestując w ich rozwój, a z drugiej eksploatując do granic możliwości.
Eksperyment udał się doskonale.
Życzę każdemu krajowi, żeby w 50 lat przeskoczył rozwojowo dwa wieki. Problem w tym, że obecne pokolenie wychowane w dostatku to w pewnym procencie odpowiedniki KAKAO-wych postaci, co zagraża dobrobytowi wypracowanemu krwiożerczą pracą przez poprzednie dwa pokolenia.
Recesja na skalę Islandzką czy Grecką Korei co prawda
(przynajmniej na razie) nie grozi, ponieważ produkują oni wszystko co się da w
swoich fabrykach a co za tym idzie zaspokajając popyt przede wszystkim na
własnym rynku własnymi produktami zapewniają przepływ gotówki wewnątrz kraju, a
nie jej wypływ przy udziale zachodnich koncernów. Zagrożenie zachodnim sposobem
myślenia (a właściwie jego brakiem) staje się jednak coraz bardziej widoczne
wśród młodych Koreańczyków, co napawa niejakim niepokojem o długofalowy,
stabilny rozwój, o tym samym lub bardzo zbliżonym współczynniku przyrostu
gospodarczego przez kolejne lata.
Zegnam się w duchu skrótów rodem z komunikatorów
zabijających komunikację ;)
T2YL8R MY KR L’S
Postęp Korea wykonała niebywały, ale te emotikonki zastępujące koniec końców normalny przekaz ... bez komentarza.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za komentarz bez komentarza :)
UsuńNie dalej jak kilka godzin temu przyglądałam się Kakao friends wewnątrz kabiny w publicznej toalecie i, przyznaję, krzywiłam ze sporym niesmakiem, planując dopisać ten plakat do tajemniczych a wybitnie źle się kojarzących kuriozów przyuważonych w Azji Wschodniej. A tu, proszę, tylko niegroźna aplikacja na smartfona. Jestem rozczarowana ;-)
OdpowiedzUsuńAle zobacz jakie lokowanie produktu mają opanowane- gadający zad w publiczne toalecie :D
UsuńRównie mocno co ten zad niepokoił mnie na siłę poprawny politycznie przekrój społeczny na obrazku (niebieski królik jest z pewnością queer, Afroamerykański lew ma… blond afro) ^^
UsuńSwoją drogą, pytałaś autochtonów, czy im się to nie kojarzy z kupą? Z ciekawości chyba sama przeprowadzę krótką ankietę :D
Jesteś na miejscu?
UsuńTurystyka tekstylna ;)?
Do 30 grudnia pod Busanem :) Byłam w ten weekend w Seulu i nawet chciałam zaproponować randkę w ciemno (ja z tych czytelników co się tajniacko czają i nie odzywają, dopóki nie wstrząśnie nimi kakao), ale jako że byliśmy na, hm, wycieczce szkolnej, nie były to okoliczności sprzyjające.
UsuńA należało się ujawnić- w sobotę spotkaliśmy się z dziewczynami z My Oppa's Blog, są w Korei też.
UsuńDo Wonju się nie wybierasz przypadkiem?
Czyżbyście mieli jakieś konkretne plany wycieczkowe?
UsuńMyślę raczej nad jeszcze jednym weekendowym wypadem do Seulu, tym razem sama, w celu uprawiania turystyki tekstylnej :)
W Wonju akurat mieszkamy :)
UsuńW ten weekend jedziemy do znajomych, do Chuncheon, ale zdaje sie w Mikołajki będziemy w stolycy.
Skoro jesteś tekstylna, to na pewno wiesz o Dongdaemun. Ja tam szyłam prześcieradła po przyjeździe do Korei,
A propos- bardzo mi się podoba kosmetyczka-chmurka :)
Straszny jest ten infantylizm panoszący się po wspólnej nam okolicy. W Korei to chociaż jeszcze filmy ludzie robią, w Chinach to już tylko QQ, tanczace pingwiny i piersiaste wojowniczki.
UsuńWiesz co, chyba wolę Afroamerykanina blond, niż zostać potraktowanym jak Wy w badmintonie, o czym właśnie czytam
UsuńCzyżby w Korei nie wiedzieli, że wszyscy Murzyni pochodzą z Afryki i są biedni? A do tego tacy blond, to już w ogóle straszni.
UsuńLepiej nie mogłeś trafić(KLIK)
UsuńTo kolejny horror koreański będzie wyglądał pewnie jakoś tak: przyzwoita koreańska rodzina jedzie na wakacje. Do pobliskiego bungalowu na plaży wprowadza się grupa Murzynów. Pija piwo, jarają blanty i sa CZARNI!
UsuńI dzielny szeryf, w przerwach miedzy łowieniem ryb, robi z intruzów przynętę na kraby.
UsuńOczywiście, że mieszkacie w Wonju, tylko mi pamięć o drugiej nad ranem zamracza… ;-)
OdpowiedzUsuńO, ten mikołajkowy weekend brzmi świetnie. Może jak już będziecie pewni, dajcie znać na skirts.up[at]gmail.com, dogadamy szczegóły? :)
Na Dongdaemun nakręciłam się bardzo, mimo że już mi bagaż pęka w szwach i NIE WOLNO mi nic kupić. Ale co popatrzę, to moje.
I dzięki za miłe słowo! Jak już wrócę do swojej maszyny, to mogę machnąć jeszcze jedną i się w ten sposób odwdzięczyć za randkę w Seulu ;-)
Z tą kosmetyczką to komplement, nie naciągactwo ;)
UsuńMój Małżonek stwierdził, iż gdyby nie fakt,że widział Twojego bloga, to adres mailowy masz dwuznaczny. Nie wiem, o co mu chodzi ;)
A ja lubię szyć dla innych ;)
UsuńHihi, adres został mi z czasów młodzieńczych i na szczęście nie używam go do celów służbowych ;-) Swoją drogą, to z piosenki polskiego zespołu o węgierskiej nazwie: https://www.youtube.com/watch?v=V43mxEI_sXU
Proszę, jak się człowiek uczy całe życie.
UsuńZ węgierskiej muzyki to tylko czardasz do tej pory, a tu proszę, "Nosowska " z lizakiem gania wśród wentylatorów przemysłowych ;)
Co do kakao talk wie ktoś może jak anulować zakup naklejek do czatu :(
OdpowiedzUsuńNie pomogę, ale z chęcią się dowiem, co to są naklejki do czatu?
UsuńNakleja się na telefon i wysyła ;)?
Ja w edytorze tekstu wciąż używam korektora w postaci tippexu z pędzelkiem ;)
Dlacze kobiecy za! Zad poprostu. Już odrazu utożsamianie nagosci z kobietą
OdpowiedzUsuń